Nie wiem, po cóż tworzyć serial bez ładu i składu na podstawie kilku sztuk teatralnych/utworów prozatorskich? Jakiż w tym sens?
Serial mocno trąci myszką. Praktycznie pozbawiony jest akcji. Wieje nudą. Niby oglądamy rodzinę Dulskich w całej okazałości, możemy - longitudinalnie - śledzić losy jej poszczególnych członków, jednak marnie "wykształceni" (bo wykształcenie w Polsce zanikło, to czas zaprzeszły, teraz mamy tylko masy z nic niewartymi papierami - wykładowcy udają, że uczą, zaś "studenci" udają, że się uczą...) pseudointeligenci nawet wiedzą, że Dulskich sensu stricto jest tu niewiele, cała reszta to kreacja w oparciu o rozmaite adaptacje.
Fatalny dźwięk.
Marne zdjęcia - Kraków filmowany podczas kilku dosłownie ujęć jedynie na tle nieba, tj. wieże i niebo, tak, aby nie było widać ulic - nawet Wajdzie nie chciało zadbać o to, aby zamknąć jakąś ulicę do zdjęć i sfilmować szerokim planem...
Miałkie, płaskie aktorstwo - szczególnie irytująca Polony, która wzniosła się tu na wyżyny braku talentu. To dla mnie niepojęte, gdyż bardzo cenię i lubię tę wyśmienitą aktorkę.
Polecam jedynie odcinek, którego akcja dzieje się w Zakopanem, z Polony i Nowickim. Perełka warta obejrzenia i przemyślenia...