To był również i mój ukochany serial z dzieciństwa. Mam małą prośbę jednak, otóż nie pamiętam zakończenia, czy ktoś mógłby mi opisać w skrócie losy ostatniego odcinka? Czy Sam wrócił do swojego czasu? Z góry dzięki.
Jesli dobrze pamietam, to wyladowal w jakims barze, gdzie byli wszyscy, w ktorych sie wcielil i okazalo sie, ze nie moze juz wrocic do swojego czasu. Sorki, ze bez polskich znakow, ale pisze z niemiec.
Jesli dobrze pamiętam, choc to było lata temu, to wydaje mi sie ze Hangman się myli. W ostatnim odcinku Sam zamienił się miejscem z Albertem. Sam wrócił so swojego czasu, a Albert zaczął podróż. Ale mogę się mylic............
tak to właśnie było. o ile dobrze pamiętam w ostatnich dwóch odcinakach on naprawiał swoje błędy z młodości. i jak je naprawił to powrócił do swojego ciała, a jego przyjaciel zaczął podróże.
Niestety nie wrócił. Pamiętam, że jako dziecko byłam szczerze nieszczęśliwa z tego zakończenia i do tej pory pamiętam, ostatnie zdanie odcinka "Doktor Samuel Beckett nigdy nie powrócił do domu". Sprawdziłam jeszcze na wikipedii jak to było z jego przyjacielem Al'em i z tego wynika, że cofnął się w czasie, aby powiedzieć jego żonie, że Al nie umarł w Wietnamie i żeby na niego czekała. Dzięki temu nie wyszła ponownie za mąż, a Al nie zaczął współpracy z Samem. Informacje tutaj http://en.wikipedia.org/wiki/Quantum_Leap_%28TV_series%29 :)
Heh, niestety to prawda. Właśnie zakończyłam piąty sezon i myślałam, że się poryczę. Oglądałam ten serial jako dziecko, ale teraz, po jego odświeżeniu, to zakończenie boli mnie jeszcze bardziej. Makabra... Jak oni mogli to zrobić Samowi...
Skończyłam oglądać 2 minuty temu i będę miała depresję przez kolejny miesiąc.
Nie płakałam na Titanicu, ani na żadnych wyciskaczach łez. Oglądając ostatni odcinek "Zagubionego w czasie" płakałam jak bóbr... Ten ostatni odcinek zmienił lekki, przygodowy serial w dobrze opowiedzianą historię, wręcz o lekko filozoficznym zabarwieniu...
Cały ostatni sezon był już dużo "cięższy" od poprzednich i taki jakiś lekko niepokojący.
Mnie też to zdanie utkwiło w pamięci. Zagubiony w czasie to był jeden z moich ulubiony seriali z dzieciństwa.
Zakończenie dokładnie wyglądało tak, że Sam trafił do baru, gdzie górnicy poprzez przezwiska, a nawet wygląd kojarzyli się Samowi z jego życiem. Trafił do tego baru idealnie w czasie swoich narodzin. Dalej historia wyglądała tak, że doktor Beckett uratował dwóch górników dzięki podpowiedziom schorowanego, byłego górnika. Ten górnik po tym jak Sam uratował tych dwóch ludzi zniknął w poświacie, tak jak on sam podczas podróży w czasie. Następnie okazało się, że zmarł on 20 lat temu, a odpowiedź o tym uzyskał od człowieka, który miał inne odbicie w lustrze niż wyglądał. Znaczyłoby to, że część osób tu to podróżnicy w czasie. Pytania na wszystkie odpowiedzi Sama znał barman, który okazał się Bogiem. To on powiedził mu, że Sam nie chce wrócić do domu, ale pomóc swojemu przyjacielowi, tak jak napisała Kurpira_2. Powiedział też, że każdy człowiek ma powołonie i że w tym barze ma przerwę, odpoczynek przed trudną misją. Może jednak jej nie brać i wrócić do domu, ale wtedy nie pomoże przyjacielowi. Doktor zdecydował i cofnął się w czasie, aby powiedzieć żonie swojego przyjeciela, że Al nie umarł w Wietnamie i żeby na niego czekała. Ta poczekała i doczekali się czterech córek. Niestety tą decyzją Beckett skazał się na dalsze podróżowanie w czasie, które okazało się jego przeznaczeniem.
Jeszcze jedna ważna rzecz;). Ten górnik, który zmarł 20 lat przed przybyciem Sama okazał się wujkiem Ala. Polecam jednak obejrzeć ten ostatni odcinek, fajne wspomnienia, nostalgia za dawnymi czasami;).
To okrutne, co zrobili tworcy. Sam wieczny podróżnik w czasie, smutne to było, w tych dawnych serialach był motyw bohatera który, musi poświęcić swoje życie , by inni byli szczęśliwi, myślę tu o tym serialu i o "Autostradzie do nieba" oraz "Zdarzyło się jutro" . Bohaterowie nie mieli własnego życia, tylko przemieszczali się pomagając ludziom.