Mimo, że od początku podejrzewałem, że Jeremy jest mordercą to po finale już sam nie wiem. Policja nie miała praktycznie żadnych dowodów oprócz zeznań jego byłej dziewczyny, która ewidentnie kłamała. A i jeszcze dowiadujemy się, że jego wyrok z 25 lat został zmieniony na dożywocie. Czy to w ogóle jest zgodne z prawem? Według mnie cała historia ma drugie dno i zapewne nigdy nie dowiemy się jak było naprawdę. Zastanawia mnie też czemu jeden z policjantów chciał jak najszybciej zakończyć śledztwo bez sprawdzania czy to na pewno było samobójstwo. Czyżby był przekupiony?
Moim zdaniem chciał szybko zamknąć sprawę żeby dobrze wypaść w statystykach jak to nieraz bywa.Jeremy to zrobił, jego zeznania były niewiarygodne no i jakim cudem rozmawiał z tatą który miał podziurawione usta. Był taki spokojny i nawet nie przyszło mu do głowy, żeby zadzwonić po karetkę.Moze to i nie są jakieś twarde dowody, ale jednak daje to do myślenia jak wiele innych tego typu poszlak.