Jestem fanatyczką powieści ;)
i totalną anty fanką anime mangi i tych wszystkich japońskich seriali...
no ale cóż... zaczęłam to oglądać i powiem, że nie było takie złe jak się spodziewałam...
Niewątpliwym plusem jest to, że są bohaterowie, którzy występują w książce np. Franz, Teresa, Eugenia... podczas gdy w wersjach filmowych ich nie widziałam :P
Nie podobało mi się tylko dlatego, że nie lubię tego typu seriali, ale szczerze mówiąc byłam miło zaskoczona ;D
<w porównaniu z filmem z 2002 roku to wręcz arcydzieło :P>

Również jestem fanatyczką powieści i, podobnie, zanim obejrzałam Gankutsuou nie lubiłam anime. Jednakże ja oceniam en serial jako ekranizację, nie jako anime samo w sobie. I pod tym względem zaszokowała mnie wręcz odwaga twórców, ale, mimo że posunięcia były odważne, to (z małymi wyjątkami) sprawdziły się znakomicie, jak dla mnie jest to zdecydowanie najlepsza z nowych ekranizacji "Hrabiego Monte Christo"

Ekhm... Ja na tym czymś omal nie zwariowałem... Nie, nie i jeszcze raz nie! Są pewne granice...