Stacja The CW chyba nie chce mieć stałych widzów. Drugi sezon "iZombie" był bowiem przerywany kilkukrotnie. Wiązało się to zapewne z tym, że sezon był już emitowany, a wciąż dogrywano nowe odcinki - i w końcu emisja dogoniła produkcję i trzeba się było zatrzymać z puszczaniem na srebrnym ekranie kolejnych części.

Może przyzwyczajenie: jeden odcinek na tydzień o stałej porze, to tylko komiczny nawyk, ale mnie irytuje, że 19 odcinków oglądam przez 27 tygodni. I to też tylko dlatego, że ostatnie dwa odcinki puszczone będą tego samego dnia (12 kwietnia 2016).

Nadto przez pół sezonu nie było wiadomo, ile finalnie części będzie liczył. Najpierw miało być 13 odcinków, potem przebąkiwali o większej liczbie, zrobiło się 18, stanęło w końcu na 19.

Jak wyglądały dokładnie przerwy:

1. Siódmy odcinek wyemitowano 17 listopada 2015, a ósmy 1 grudnia 2015 (zamiast 24 listopada 2015).

2. Dziewiąty odcinek wyszedł 8 grudnia 2015, a dziesiąty - dopiero 12 stycznia 2016 (w tej pauzie zmieściłyby się cztery odcinki).

3. Po wyemitowaniu dziesiątego odcinka po 5. tygodniach przerwy, jedenasty nadano dopiero 2 lutego 2016. Zabawnie to wygląda: mieli skończony jeden odcinek, koniecznie musieli go "wtranżolić" jak samotnego jeźdźca w środku stycznia.

4. Po tej głupawce widzowie zostali "uraczeni" jeszcze jedną przerwą (czternasty odcinek pojawił się w telewizji 23 lutego 2016, a następny - dopiero 22 marca 2016).

Nie lepiej wystartować z nowym sezonem nieterminowo, np. niekoniecznie na jesieni, ale w zimie, żeby mieć już całość albo prawie całość przygotowaną? Przecież drugi sezon tego serialu, gdy ruszał 6 października 2016 w telewizji, był ukończony może ledwie w połowie. Nie wierzę, że chodziło o coś innego.