Niedawno co skończyłem i powiem, że gra jest całkiem dobra, nawet podchodząca pod bardzo dobrą gdyby nie pewien szczegół.
Początek świetny.
Jakaś tajemnicza choroba Hugo, wpada inkwizycja i trzeba uciekać
Potem jak wkraczają szczury to klimat robi się mocarny, a już okolice cmentarza były masakryczne.
Niestety gra nie kończy się dobrze - w sensie fajnie.
Odkąd Hugo uczy się kontrolować szczury, a one zaczynają tworzyć z siebie jakieś kosmiczne wiry klimat całości zaczyna padać.
Naprawdę spodziewałem się zwykłej opowieści w której rodzeństwo ucieka przed dżumą i plagą szczurów a dostaliśmy bajkę fantasy. Szkoda.
Dla jednych dobrze, dla innych niezbyt.
Mnie to nie siadło.
A już ostateczny boss to przegięcie wgl jak dla mnie.
Nie mniej opowieść dobrze składa się w całość.
Na początku każdy chce chłopca porwać, tylko po co ?
no i wychodzi po co.
Okey.
Muzyka była świetna, naprawdę budowała klimat.
znajdźki ok - przynajmniej każda ma opis a nie jak w uncharted...
Kwiaty i ich opisy super sprawa .
Głosy postaci świetnie dobrane, w szczególności głos Amicii mi się podobał.
Niestety ostateczna walka z bosem to klapa po całości.
Walki na szczury, i dodatkowo dziadyga wymaga trzech strzałów kamieniem w głowę.
Ale dlaczego ?
kiedy do tej pory, każdy rycerz umierał po jednym strzale.
Ok dziadyga sobie wstrzyknął to i owo, ale nie stworzyło to z niego super dziadygę.
Fizycznie nadal był dziadygą, tylko mógł kontrolować białe szczury.
ehh,..

Często postacie potrafią zawiesić kroku na byle przeszkodzie no i raz udało mi się wypaść poza planszę ;)

Ale jako takich błędów sam nie dostrzegłem.
Nie podobała mi się tylko moc kontroli szczurów i ostateczny pojedynek.

solidne 7+/10