Gra, która zdecydowanie różni się od poprzednich części. Ubisoft zdecydował się na nowe rozwiązania i nie mam tego za złe. Osobiście czułem już znużenie niektórymi schematami, zwłaszcza w AC:R. Miałem już serdecznie dość biegania po dachach i uważam, że otwarta przestrzeń w AC:3 to doskonały wybór. Gra na pewno nie jest idealna. Wielokrotnie są momenty znużenia, dziwne rozwiązania itd. Ale to wszystko wynagradza ciekawość, co twórcy jeszcze przygotowali. Wydaje mi się, że AC:3 został prekursorem w wyznaczeniu nowych schematów. Ot taki króliczek doświadczalny. Jeśli to sprawi, że kolejne serie będą dużo lepsze niż AC:B i AC:R to mi kilka wpadek nie przeszkadza.
Wiele głosów było krytycznych jeśli chodzi o samego bohatera. Tutaj będę bronił Connora. Ubisoft po prostu wiernie odwzorował postać Indianina. Dla mnie ta osoba jest po protu realna. Zamknięty w sobie, nieufny wobec kolonizatorów, czuje się wyobcowany, nie pasujący do tego świata. Fakt, nie wzbudza sympatii, ale doskonale oddaje charakterystykę Indian.
Tak samo jeśli chodzi o miasta i komentarze, że w porównaniu z Rzymem wypadają blado...Tego nawet nie da się porównać. Nie miasto, które powstało ok. 800-750 p.n.e. Tymczasem Boston w 1630r., a akcje w grze dzieje się 100 lat później. Więc nawet nie ma o czym dyskutować.
Reasumując...Gra, która ma sporo wad, jest często monotonna ale ma dużo zalet, pozwalających na nowo cieszyć się z rozgrywki. Chciałem zmian w serii AC i "trójka" mi to dała. A, że nie do końca wszystko było idealne? cóż...Rzym, też nie od razu zbudowano ;)