Jedyny plus to grafika nawiązująca do pierwszej części.... tak poza tym to gra składa się maksymalnie z około 30-stu statycznych obrazków i niewielkiej liczby dialogów... twórcy robią sie coraz bardziej leniwi i chcą wyciągnąć od graczy kase licząc na to że wszyscy co przeszli tą część będą musieli kupić kolejną żeby dowiedzieć się jak wątki się zakończą.
W epizodzie 2 akcja trochę się poprawia i jest więcej zagadek logicznych i fajniejszych lokacji, ale ciągle grze brakuje tego co miał choćby Gabriel Knight czy Longest Journey - czyli dialogów na poziomie, budowania napięcia, interesujących postaci z charakterem. Ponadto Stobbart z kolejnymi częściami traci humor, a Nico kobiecość i charakter... poza tym autorzy chyba celowo i uparcie nie chcą kontynuować wątku miłosnego bohaterów rozpoczętego w części 1-szej gry dając sobie jakąś dziwną furtkę do romansów Stobbarta i Nico, które kończą potem tak głupio jak wątek z Anne Marie (BS: Angel Of Death). Podsumowując - seria Broken Sword niestety nie dorasta poziomem do najlepszych produkcji Sierry czy Lucas Arts, oraz serii Longest Journey od FunCom-u.