Zgadzam się, świetna gra :) Chociaż nie lubie gier tego typu(w sumie nie tego, bo to jest pomieszanie paru typów xD) to bardzo dobrze się bawiłem :) na najtrudniejszym poziomie oczywiście gra długa, zakończenie mnie troche nieusatysfakcjonowało xD ale reszta świetna :)Polecam gorąco :))

Oj popieram gra jest super. Nie mam wobec niej żadnych zastrzeżeń. Gra wg mnie lepsza od i tak świetnej jedynki. Doskonałe połączenie slashera z RPG. Dałbym grze 10 gdyby nie okrojona ostatnia kraina (przychodzi się ją za szybko!) i żenująca walka z ostatnim bossem Gdyby to był jeden z pierwszych to nie miał bym zastrzeżeń, no ale żeby to miałby być ten ostatni? Gra się cały czas super, ale końcówka wygląda jakby była robiona w pośpiechu i bez pomysłów.

Z drugiej strony, wiesz, to jest jednak Śmierć. Kto podskoczy Śmierci? ; )

"Kto podskoczy Śmierci?"
Ktoś wystarczająco "epicki" jak Niszczyciel z pierwszej części, a nie jakiś średniej wielkości zmarły nefilim, którego pokonałem bez większego problemu za pierwszym razem.

Hehe, dawno mnie tu nie było, więc wybacz, że odpowiadam po takim czasie.

Otóż dla Śmierci nie ma czegoś dostatecznie epickiego. Śmierć to właśnie... śmierć. Uosobienie ostateczności, wcielenie nieodwracalnego. Może być spokojniejszy niż Wojna czy pewien bóg Wojny z konkurencyjnego tytułu, ale to tylko dlatego, że on nie musi. Jak w Malazańskiej Księdze Poległych "Powiadają, że Kaptur, Bóg Śmierci, stoi na końcu każdego spisku". Cóż. Śmierć stoi na końcu... na każdym końcu.

Mogli to mocniej, dobitniej pokazać w grze, tego trochę żałuję, ale i tak można pewną grozę wyczytać między wierszami. ; )

A ten zmarły Nefilim to jednak owoc odmiennego podejścia do historii. Mógł być bardziej przypakowany, fakt. Nie napociłem się, kasując gościa, a potem robiłem to jeszcze parę razy, żeby sobie popodziwiać filmik końcowy nad studnią. Niby prosty i kameralny, ale jest w nim coś magicznego.

Już dla samej muzyki (o której wcześniej wspomniałeś) warto zagrać w tę grę. Dawno już nie spotkałem się z tak dobrą ścieżka dźwiękowa. Już na początkowej wstawce (choć tylko przez chwile) raczeni jesteśmy najlepszym kawałkiem (według mnie) w tym tytule czyli "Guardian song" (http://www.youtube.com/watch?v=MdIxO_Pvmv4). A gdy później walczymy przy jej akompaniamencie z ogromnym strażnikiem to po prostu ciarki przechodzą.

Rzeczywiście mocarne. Trochę jakby muzyka Zimmera nabrała głębi i nostalgicznej nuty.