Taka straszna nie jest.

Same potwory nie są straszne, bardziej obrzydliwe. Przez pierwsza godzinę rzeczywiście mogą przerażać, ale później można przewidzieć skąd wyskoczą. To co mnie autentycznie przeraziło w Dead Space to klimat i dźwięk. Te wszystkie stuki, głuche uderzenia gdzieś zza pleców, metaliczne dźwięki, cienie przemykające w rogu, kołysanka słyszana w oddali. Właśnie to podnosiło u mnie ciśnienie. Klimat inspirowany trochę Alienem, trochę The Thing, może nie oryginalny ale należycie spełniał swoją rolę. Poza tym strach to chyba najbardziej subiektywne odczucie. Dla mnie najstraszniejszym etapem w grach chyba na zawsze zostanie Robbing the Cradle z Thiefa Deadly Shadows.

Właśnie na mnie ten klimat działał tylko przez jakieś kilka godzin gry. Ukończyłem połowę gry i rozgrywka stała się dla mnie bardzo nużąca. Bardziej mnie przeraził choćby pierwszy Silent Hill :)

Zależy też ile grałeś dziennie. Ja grałem tylko gdzieś od 40 min. do 1 godz. dziennie i klimat mnie nie nużył.

Ja mniej więcej dwie godziny dziennie :)

Dobry Boże, Robing the cradle było piekielnie straszne ;) Cała gra jest nieziemska, ale ten etap... Zarówno pomysł z "żyjącym" i "myślącym" kompleksem, jak i ten klimat horroru i szaleństwa rodem z prozy Lovercrafta... Nigdy w życiu tego nie zapomnę.

Zgadzam się że nie jest straszna ale fabuła wciąga ;)

Ogólnie rzec biorąc aż tak straszna nie jest jak np. pierwsza część FEAR, choć w pewnych momentach trochę strachu miałem (np. gdy pojawiał się ten przeraźliwie ryczący potwór z tymi małymi ośmiorniczkami na łbie).

A wszystkie części FEAR były straszne dla ciebie ?

W FEAR'a niestety nie grałem, więc nie mam porównania. I tak Dead Space potrafi przestraszyć jakimś dźwiękiem, ale wiesz chodzi mi o to, że nie czułem takiego napięcia jak np. w Silent Hill.

W F.E.A.Ra nie grałem jeszcze (jakkolwiek to brzmi, ze względu na wiekowość gry), a tylko w demo i... bardzo mnie straszyło. Do tego stopnia, że ciężko było mi w tę grę grać. Miało i znienawidzone przeze mnie jumpscare'y, jak i klimat horroru. O tyle gorsze od filmu z tego gatunku, że tu sami dokonujemy na sobie "zawału" poprzez niechybny krok, podczas gdy w filmie idzie to jakoś przeczekać i przeboleć. ;) W Dead Space tego typu straszenia też nie brakowało, jednak klimat w ogóle nie był "horrorowy". Te wszystkie próby budowania klimatu, poprzez jakieś bazgroły na ścianach... ciężko mi było ich nie zignorować. Straszący, mroczny, ciężki? Jak najbardziej. Ale to nie ten klimat autentycznego strachu - przynajmniej takie było moje wrażenie.