Dragon's dogma kupiłem na promocji za 20 zł (100 zł normalna cena), nie spodziewałem się niczego, myślałem że pogram 2 dni i trafi na dno biblioteki, tymczasem odkryłem niewypolerowany diament. Dragon's dogma nie jest tak znany jak dragon's age, a wielu z tych co znają odrzuciło na starcie charakter tej gry. Fabuła przedstawia się następująco smok wykrada ci serce/duszę, sieje spustoszenie i twoje zadanie jest ubicie go i tyle. Historia jest bardzo prosta i nie ma w tym nic złego ale dochodzimy do pierwszego minusu (będzie ich wiele) Na naszej drodze napotykamy wiele drugoplanowych postaci z czego można by powiedzieć że najciekawsza jest Mercedes ale gra kompletnie nie rozwija żadnej z nich, ich historie są rozpoczynane i natychmiast kończone często bez żadnego pay offu. Teraz przechodzimy do rozgrywki, nie wiem jak to było w wersji na PS3 ale na ps4 walka jest bardzo przyjemna. Zwykłe ataki są wyprowadzane z finezją, oprócz tego masz specjalne umiejętności i możesz wchodzić na części ciała ogromych potworów jak w Shadow of the colossus. Istnieją 3 klasy startowe a potem odblokowują się hybrydy: wojownik mag, wojownik strzelec, gość z bronią dwureczną, asasyn który ma chyba najwiekszy wybór rodzajów broni i inne. Klasy można zmieniać za punkty. Każda z nich ma swój własny wachlarz umiejętności które można kupować według uznania i jest ogromny wybór. Druga najciekawsza rzecz, której nie doświadczysz nigdzie indziej to system pachołków :) Oprócz głównej postaci, dostajesz możliwość stworzenia własnego towarzysza który podrózuje z toba ale również może zostać zaproszony do światów innych graczy i tam udzielać pomocy, to nie znaczy że w tym momencie nie bedziesz miał kompana ale gra poinformuje że twój pachołek udzielił tej pomocy. Twój zespół składa się do 4 osób ale nie przywiązuj się do pozostałych bo jak zginą bedziesz musiał przywołać innych najlepiej zgodnie z obecnym poziomem ale też możesz tamtych przywołać z powrotem. W tym momencie dochodzimy do otwartego świata, który jest głównym powodem odchodzenia z gry. Nie jest aż tak duży ale gra polega na wedrowaniu na piechote, wydłuzając w ten sposób grę. Mozna potraktować ją jak Death Stranding w którym wędrówka to jest główny czynnik zabawy a nie sam cel. Po drodze napotykasz na bandytów, goblinów ale też ogromne potwory jak ogry czy gryfy, to właśnie takie potyczki pokazują jakość produkcji i zachęca do dalszej zabawy. Wspomnę że jest tutaj szybka podróż ale potrzebujesz bardzo rzadkich kryształów które możesz rozstawiać gdzie ci się podoba i ferrystone który jest przedmiotem jednorazowego użytku a przynajmniej był wcześniej bo w wersji na ps4 dostajesz od razu niekończący się ferrystone. Oprócz tego jest ogromna ilość przedmiotów konsumpcyjnych, materiałów, możesz tworzyć rzeczy których pewnie nie użyjesz bo jest taki ogrom że nie będziesz pamiętac co jest do czego i tonąć w przedmiotach w depozycie. Największy problem jest z udźwigiem bo okazuje się że przedmioty lecznicze wbrew pozorom dosyć dużo ważą jak na kępki liści. Gra na normalnym poziomie nie jest aż tak ciężka ale na początku jest naprawde wymagająca i trochę monotonna bo jedyne co robisz to biegasz tam i z powrotem ale większośc japońskich rpgów tak ma. Podsumowując to jest kawał dobrej, solidnej gry z dużą ilością problemów, proporcjonalnie do ilości zabawy.