Założenia fabularne są dość ciekawe, bo mamy tu motyw rodem z Piły. Niejaki Elijah podstępem ściąga śmiałków do bunkra, po czym ich usypia i budzimy się w kasynie Sierra Madre, które z powodu wojny nuklearnej popadło w ruinę, ale i za czasów jego świetności, jeszcze nim atomówki zbombardowały USA, coś się zdarzyło. Historię tego miejsca będziemy mogli poznać w trakcie ogrywania tego DLC, a naszym zadaniem jest zdobycie skarbu w najeżonym pułapkami kasynie. Na szyi mamy wybuchową obrożę, która zapobiec ma naszej ucieczce. Nasi towarzysze niedoli też taką mają co ma sprawić, iż cała czwórka będzie ze sobą współpracować.

Pierwsza część dodatku jest mocno upierdliwa kiedy ganiamy po szaroburych mapkach, wypełnionych przeciwnikami i najeżonych pułapkami. Oprócz tego musimy uważać na głośniki, które sprawiają, iż nasza obroża może wybuchnąć, a sygnalizuje to pikanie. Jest jeszcze trujący pył obecny w niektórych lokacjach. Oczywiście na początku DLC jesteśmy pozbawiani całego ekwipunku, więc od początku do końca borykamy się z małą ilością stimpacków czy amunicji. Co z jednej strony potęguje klimat, zmusza do eksploracji i oszczędzania zasobów, z drugiej zaś irytuje.

Blood Money zyskuje gdy wreszcie trafiamy do kasyna. Jest to zdecydowanie najciekawsza część przygody. Mniej jest tutaj walki, łażenia w te i wewte. Można zgromadzić też wreszcie odpowiednią ilość zasobów, zdobyć lepszy pancerz i pukawki. Wciąż trzeba uważać na głośniki, a część przeszkadzajek można wyłączyć.

Podsumowując pierwsze DLC do Fallout: New Vegas jest średnie, zaletą są ciekawe postaci, które napotykamy. Od strony rozgrywki zaś jest mocno frustrująco.