PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=606348}
7,8 11 482
oceny
7,8 10 1 11482
Fallout 3
powrót do forum gry Fallout 3

Dopiero po tylu latach wziąłem się za tą część, jakoś wcześniej nie wyobrażałem sobie grać w Fallouta z pierwszej osoby, jako fan wzorowej jedynki i dwójki, nie potrzebowałem grać w tak bardzo zmienioną część, ale po przejściu trzech TES-ów postanowiłem przełamać się i zagrać w tego fps-a z elementami rpg.

Plusy:
+ tworzenie postaci - typowe dla Bethesdy, chociaż mała różnorodność ustawienia wyglądu... a no i jeszcze tworzenie cech i umiejętności w oryginalnym stylu
++ teren - otwarty duży świat, dużo ciekawych lokacji, sporo szczegółów otoczenia, nie to co ten biedny świat z Obliviona
++ bronie - jest ich sporo, strzela się z nich przyjemnie, jak w rasowym fps-ie. Na początku narzekałem na małą różnorodność broni, ale wraz z dodatkami jest ich więcej niż w Fallout 2
++ jak zaatakują nas mieszkańcy jakiegoś miasta, z jakiegoś powodu, to jak uciekniemy i ponownie wrócimy, to już nie będą nas atakować - jak raz miałem tak w Megatonie i chodzi tu o neutralnych lub pozytywnie nastawionych do nas osób. Przydało by się takie coś w F1 i F2, pamiętam, że w modzie Fallout Of Nevada było coś takiego. Dobre jak niechcący zaczniemy walkę z kimś i całe miasto się obróci przeciw nam, w F1 i F2 w takiej sytuacji już do końca gry mieliśmy złowrogo nastawione do nas miasto
+ otwieranie zamków - lepsze niż w Oblivionie
+ klimat - w porównaniu do TES-ów, tutaj jest bardziej wyczuwalny, taki Falloutowy
+ perk co każdy poziom - ale nie bez powodu, bo przy niskim limicie poziomu postaci, to tak powinno być
+ tworzenie przedmiotów - taki mały dodatek
+ leczenie urazów stimpackami - wygodne, takie trochę uproszczenie
+ przypisywanie klawiszy do broni - tylko trochę denerwuje, że parę razy zdarza się, że tracimy cały ekwipunek i na nowo trzeba przypisywać
+ amunicja nic nie waży - może mało realistyczne, ale za to przydatne
+ źródła wody uzupełniające PW - małe a cieszy
+ pancerny pies - jak tylko uda się nam znaleźć Ochłapa, no to od tego momentu mamy poziom gry ultra łatwy, no może poza niektórymi sytuacjami, gdzie trzeba wspomóc pieska, bo ogólnie, to ten pies jest bardziej wytrzymały niż jakikolwiek wróg w grze i do tego skutecznie zajmuje wrogów i można spokojnie powystrzelać wszystkich. Ale trochę to nienaturalne, wypacza całą rozgrywkę, w poprzednich częściach npc przyłączający się byli w sam raz, tutaj natomiast pies i mutant są aż za bardzo potężni (nie wiem jak inni, bo tylko tych miałem ze sobą). No ale ogólnie to jednak plus, bo ułatwia rozgrywkę, tylko trochę za bardzo
+ regenerujący się npc - ci przyłączający się do nas
+ save'y - można i normalnie i autozapis i szybki zapis
+ rozwijanie postaci - sprawia przyjemność, ale nie aż tak jak w poprzednich częściach
+ doświadczenie za zabitych wrogów przez kompanów - na początku myślałem, że nie ma doświadczenia za to, że kompan zabije jakiegoś wroga, ale potem zorientowałem się jak to działa, wystarczyło, że chociaż raz trafiłem wroga i już wtedy doświadczenie liczyło się dla mnie jak kompan załatwił wroga, ciekawie zrobione, czyli tak jakby trzeba było mieć udział
w zabijaniu wroga, by dostać expa i niekoniecznie musimy to my ostatni zadać śmiertelny cios/strzał
+ możliwość podnoszenia głównych cech przy pomocy perka aż do maksimum - brakowało mi tego w poprzednich częściach
+ broń się psuje wrogom, a amunicja kończy - sprawiedliwie tak jak nam
+ własne mieszkania - chociaż jak źle coś zrobimy z zadaniami, to możemy nie mieć żadnego
+ ciekawe zadania - a niech będzie, w sumie w TES-ach były ciekawsze, ale tutaj też są fajne
+ można przeskoczyć parę zadań głównej fabuły - takie to nieliniowe, przypadkiem to mi wyszło, bo zamiast robić główne zadanie w Waszyngtonie, to zacząłem się szlajać na lewo od miasta i wtedy przypadkowo natrafiłem na schron z ojcem
+ możliwość zmiany wyglądu podczas gry
+ zwłoki i sprzęt leżą cały czas na ziemi - nie znikają
+ npc biorą broń z zabitych - takie realistyczne
+ grupowe walki
+ różne zakończenia gry - może w praktyce nie ma zbyt dużych różnic, ale zawsze to wybór i plus
+ szybka podróż - bardzo się przydaje jak już wszystko zwiedzimy, bo by się człowiek za*ebał na piechotę
+ broń nie psuję się u npc-ów - szkoda, że u nas tak nie ma
+ poziom trudności - na szczęście po Oblivionie autorzy poprawili skalowanie i poziom trudności w F3 jest na dosyć łatwym poziomie, z paroma wyjątkami, kiedy to mamy większe szanse zginąć, jak np. przy odblokowaniu nowych przeciwników, wtedy przez jakiś czas jest ciężko, ale po paru awansach już tak nam nie zagrażają
+ dodatek The Pitt - raczej na plus, przede wszystkim klimatyczna lokacja, ale dziwnie to wyglądało, jak uzbrojony w najlepszy pancerz Enklawy, z arsenałem najlepszej broni muszę oddać się w ręce bandytów i zabierają mi wszystko, bo tak jest w scenariuszu, ja tam mogłem ich rozpieprzyć w trymiga
+ dodatek Point Lookout - nowa, nieduża wyspa, nowe bronie, potwory, ma swój urok i klimat
+ dodatek Broken Steel - nic odkrywczego, ale tak jakby główny wątek fabularny przedłużony

Minusy:
- fabuła - ależ ona jest nieciekawa, ale to już norma, TES-y mają nieciekawą fabułę i F3 też, motyw z tą oczyszczalnią, to jak zadanie poboczne, a nie główne. Już nawet mody do Fallout 2, Resurrection i Fallout Of Nevada mają o wiele ciekawszą fabułę.
- plagiat - no cóż, nie dość, że fabuła nieciekawa, to jeszcze powielanie tego co już było, w sumie może ciężko było wymyślić coś nowego (chociaż vr było ciekawym pomysłem), ale mamy tu to samo, co w poprzednich częściach: czyli znowu Enklawa i znowu baza lotnicza Enklawy i znowu baza główna Enklawy i znowu produkujące się gdzieś mutanty i znowu BOS walczące z tym wszystkim, ile można, F3 nie ma pomysłu na oryginalne, główne wydarzenia
- wolne działanie VATS - taki mały minusik
- tylko jeden znacznik z zadaniem na mapie - czyli tak jak w Oblivionie, szkoda, że już w F3 nie zrobili tak jak jest w Skyrim
- brak minimapy - i ciągle trzeba było zaglądać do mapy w pip-boy-u
- potwory jak z fantasy - szczególnie te błotniaki strzelające jakimiś kulami energii, taka pozostałość po TES-ach
- brak pewnych statystyk - to też typowe dla TES-ów, jedna liczba obrażeń, pancerza, gdzie się podziały odporności na różne rodzaje broni, gdzie jest procent odporności na promieniowanie, truciznę, na szanse krytyczne, jak zwykle brak karty postaci.
- psujące się bronie i pancerze - wolałem jak w poprzednich częściach się nie psuły, ewentualnie bronie raz na sto lat wybuchały w rękach, natomiast tutaj jest to tak nieprzyjemnie zrobione, że trzeba mieć taką samą drugą broń, by tą pierwszą naprawić, czyli jak mamy dobrą broń, która nam się zepsuła z powodu długiego używania, ale nie natrafiamy jak raz na wrogów, którzy mają tą broń, to przez długi czas nie możemy z niej korzystać (ewentualnie naprawi nam jakiś człowiek)... to samo z pancerzami. Dlatego najlepiej nosić wiele broni jak w typowym fps-ie. Nie trafiony to pomysł, przynajmniej żeby można było naprawiać broń bez drugiej takiej samej broni na wyższych poziomach naprawiania, albo żeby jakiś perk na to był
- w walce wręcz nie ma celowania w konkretne części ciała - takie uwstecznienie
- włamywanie się do komputerów - było coś z tym nie tak, bo z tego co rozumiem, to z prawej strony pokazywane było ile liter w danym wyrazie występuje w wyrazie prawidłowym, ale to się nie zgadzało, dlatego z czasem wybierałem mniej więcej instynktownie, bez szczegółowego wnikania
- książki do przeczytania w zakładce "chemia" w ekwipunku - jakieś to nie trafione
- nie można zostawić przydzielenia punktów i perka na później - jak to miało miejsce w poprzednich częściach
- nie do wszystkich zadań są znaczniki - ale to mały minus
- w rozmowie z Ochłapem (psem) nasza postać zwraca się do niego "chłopcze" - głupio to brzmi
-- wywalanie do pulpitu - nieraz nawet co chwila, w każdym razie często się to zdarza, podobnie było w Oblivionie, a z czasem coraz częściej
- jeden pocisk ze zwykłej broni, a wróg wybucha, traci kończyny itp. - nawet jak w poprzednich częściach wzięło się krwawą jatkę, to wrogowie po prostu częściej drastycznie ginęli adekwatnie do trzymanej przez nas broni, a tutaj jest to bardzo nierealistycznie przedstawione
- celność broni przy umiejętności maksymalnej 100 - jest niewystarczająco satysfakcjonująca, bardziej można polegać na typowym fps-owym strzelaniu niż na systemie VATS. Z czasem już nie używałem tego systemu, tylko waliłem normalnie
- dynamizm muzyki - czyli to czego nie lubię, jak jest spokojnie, to spokojna muzyka, jak jest akcja, to jeszcze muzyka dodatkowo musi stresować, dlatego w grach zazwyczaj wyłączam muzykę, bo jeżeli już jest, to lepiej jak jest tak jak w F1 i F2, niezależnie co się dzieje, to muzyka jest tłem i cały czas leci taka sama
- nieraz psuje się znacznik zadań, albo znacznik wrogów - i np. czerwona kreska jest cały czas w tym samym miejscu, nawet jak nie ma żadnego wroga w pobliżu
- poprawianie broni przez postać - taka drobnostka, a jak wkurzająca. Jak tylko przeładujemy broń, to postać nieraz jeszcze ją poprawia, w coś uderza, pstryka, to wygląda bardziej jakby miała jakąś nerwicę natręctw, a jak zdarza się to podczas strzelanin, no to wtedy jeszcze bardziej wkvrwia
-- labiryntowe tereny - ogólnie teren jest w plusach, ale to już jak niektóre miejsca są zbudowane, to inna sprawa. Nieprzyjemnie się łaziło po wielu miejscach, nie wiadomo gdzie się jest, gdzie trzeba iść itp. Waszyngton, to już w ogóle jeden wielki labirynt, te tragiczne metro i błądzenie po nim, mogliby normalnie zrobić, żeby na powierzchni można było wszędzie dojść
- skalowanie wrogów - no to już Bethesda też z tego słynie, nie lubię czegoś takiego, nie ma to jak w poprzednich częściach Fallouta... W Oblivionie skalowanie było tragiczne, ale już w Skyrimie było spoko, w sumie w F3 też jest możliwie, poza paroma sytuacjami, ale ten system nadal nie jest dobry tak jak odgórne ustalenie siły wrogów
- krytyczne urazy części ciała - pamiętam, że w poprzednich częściach to był spory kłopot dla postaci, która oberwała krytycznie, a tutaj jak wróg np. dostanie w jakąś część ciała krytycznie, to jedynie chwilę się zatrzyma i dalej walczy tak jakby nic się nie stało, podobnie i my, poza tym leczenie takich urazów poprzez stimpaki obdziera z tego realizmu,
który był w poprzednich częściach
- dialogi - w porównaniu do poprzednich części, to tutaj mamy paraolimpiadę w dialogach
- karma - jakoś w poprzednich częściach było to lepiej zrobione
- wolne chodzenie/bieganie - samo bieganie jest nieraz wolne, zależnie od tego jaki pancerz na sobie nosimy, już nie mówiąc o chodzeniu, jakbyśmy byli jakimś ślimakiem. Żeby chociaż jakiś perk był na szybsze bieganie
---- limit poziomu postaci - i to jest najpoważniejszy minus tej gry, takie coś nie powinno mieć w ogóle miejsca, nic by się nie stało jakby autorzy dali limit do 99, jak to było w przypadku poprzednich części, ale żeby aż tak niski limit do 30?!?! Jako że grałem tak, że zaglądałem w każdy kąt i starałem się robić wszystkie zadania, to 30 poziom osiągnąłem gdzieś mniej więcej w połowie gry, tzn w połowie odkrytych terenów, bo fabularnie nie ma co gadać. Przed sobą miałem między innymi tereny z dodatków, zostawiłem je sobie na
później. W momencie kiedy osiągniemy limit poziomu, to przyjemność z gry drastycznie spada, z gry robi się typowy fps i w sumie nie ma chęci zbytnio łazić tu i tam, tylko zaliczyć grę i mieć już z głowy, nie ma sensu zabijać, robić minigierek, zadań itd, a żeby grać tylko po to, by poznać historię miejsc, które odwiedzamy, to za mało by czerpać przyjemność z gry, z czasem w ogóle zapomniałem, że mam do czynienia z grą rpg (a raczej z imitacją gry rpg).... Żeby tak uśmiercić grę... To samo tyczy się umiejętności, na początku zaczynając grę, nie wiedziałem jak to będzie, z jakim systemem mam do czynienia, w F1 i F2 już miałem wszystko w jednym paluszku, a tutaj nie wiedziałem co mnie czeka. Okazało się jednak na koniec, że nie ważne w co na początku inwestujemy, bo jak dobrze pokierujemy rozwojem, to na końcu wszystko będziemy mogli mieć na 100, więc tak jakby rozwój postaci to jedna wielka iluzja, bo w praktyce gramy w grę fps z elementami rpg
- tylko jeden towarzysz na raz - czyli niezależnie ile mamy charyzmy, to i tak tylko jeden towarzysz na raz + pies. To już w Oblivionie można było łazić niezłą grupką
- mało zadań pobocznych - taki nieduży minus, niewiele postaci ma jakieś zadanie dla nas, a gadanie z nimi tylko po to, by odsłuchać kto ma co do powiedzenia na ten sam temat staje się dosyć męczące z czasem
- wpływ głównych cech na umiejętności - czyli coś podobnego co w Wasteland 2, zamiast zostawić to tak jak było w F1 i w F2, to twórcy musieli coś pozmieniać i wyszło oczywiście nienormalnie: 1. Siła nie wpływa na walkę wręcz, ale już na walkę bronią białą tak, 2. Percepcja wpływa na broń energetyczną, 3. Wytrzymałość wpływa na walkę wręcz i broń ciężką, 4. Zręczność wpływa na broń palną. Dziwnie przydzielone te zależności
- dodatek Mothership Zeta - pomysł dobry, ale wykonanie męczące
- dodatek Operation Anchorage - najgorszy z dodatków, limit amunicji (ale z czasem można było więcej jej nosić), nie można było podnosić rzeczy po zabitych, ale chociaż pancerz i bronie się nie niszczyły, mogłoby być tak w całej grze


Podsumowując, jest to jeden z najlepszych fps-ów i jeden z mniej udanyc rpg-ów, w szczególności w porównaniu do poprzednich części... Jak tylko wyszedłem z krypty 101, to uderzył mnie ogrom zniszczonego, niesamowitego i dużego świata, bardzo klimatycznego. Pierwsze kroki w tym świecie były bardzo przyjemnym doświadczeniem, szczególnie zwiedzanie terenu ale im dłużej grałem tym więcej minusów i niedogodności wychodziło na światło dzienne, a plusy coraz to bardziej niknęły gdzieś w odmętach tych minusów. Gra ma potencjał, ale i tak nie równa się z poprzednimi częściami, choćby wiele w niej poprawiono, to ten styl fps czyni z tej gry w ogóle oddzielny tytuł, a nie kolejną część najlepszej, dwuczęściowej serii gier.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones