A i jeszcze Garedem opuscilem North Grove i udalem sie do Ironrath ;)

Ja uratowałem Ashera- Kaleka Rodrik nic sobą nie reprezentował. Nawet nie umiał dobrze dźgnąć Ramseya żeby ten zdechł. Zrobiłem powtórkę z czerwonego wesela urządzając zasadzkę. Niestety jakiś kretyn nie zablokował drzwi. Mira oddała głowę bo gra mnie zmusiła żebym zawierał jakieś umowy z Tyrionem. Tymczasem cały czas grałem przeciw Tyrionowi, chciałem sojuszu z Margery/Cersei bo wiedziałem że Tyrion niebawem odpadnie. Tymczasem jak bym go nie zirytował i tak wystąpiło to wydarzenie że Mira z nim poszła na rozmowy. Potem był już lot prosto w dół. Dziewczyna była nieprzydatna praktycznie przez całą rozgrywkę. Udało mi się natomiast ocalić moją pierwszą postać czyli tego giermka. Został w gaju gdzie przetrwa atak białych wędrowców bo złożył w ofierze swojego kolegę którego i tak miałem zamiar wykiwać. Był zbyt oślizły na mój gust.

Uratowanie Ashera wydawało mi się wyborem zbyt oczywistym, a chciałam grać w "Grę o Tron", czyli raczej daleko od oczywistych wyborów. Poza tym nie widzę go jako dobrego lidera, ma mniej strategiczny umysł i jest bądź co bądź nieobyty trochu z tego rodzaju walką i bitwami. A co do siły, to właściwie on się nią nie wykazał, bardziej jak już to cwaniactwem, skradaniem się, etc. Rodrik przecież nie dość, że przeżył czerwone wesele, mimo prognoz Maestra zaczął chodzić to jeszcze spalił nawet laskę i walczył raczej sprawnie. Dlatego sądzę to akurat trzeba mu to oddać. A jeżeli nic sobą nie reprezentował, jak napisał kolega wyżej, to nie wina źle napisanej postaci, tylko lujowych wyborów gracza. A już poza tym poza tym nie po to się wylizał z ciężkich ran, zaręczał, wykłócał, groził i desperacko próbował zabić Boltona, żeby zginąć tak łatwo. Myślę, że Rodrik nie ryzykowałby życiem siostry, brata, narzeczonej, matki i swoich poddanych, żeby samolubnie ocalić młodszego brata, który ma mniejsze szanse na wygranie bitwy, przynajmniej nie w moim gameplay'u, gdzie Rodrik zawsze wybierał "większe dobro".
Ja to widzę tak - poświęcający się Asher - słabe jak barszcz, bo nie pasuje do postaci nijak. Tylko jeszcze bardziej nie pasowało uśmiercić mi Rodrika, dlatego uznajmy, że w mojej wersji Asher chciał coś swojej rodzinie udowodnić - są dla niego najważniejsi i poświęcił się, żeby lepszy, doświadczony dowódca mógł przeżyć.
Zabiłam Ludda, bo uważam, że Gryff jest słabą ciotą, a jego ojciec może wiele złego narobić. Najbardziej żałuję, że Eleana została, a Rodrik jej jakoś nie przegonił, chociaż znając życie w 2 sezonie będzie hajtnięta z tym przychlastem, martwa albo w ciąży z bękartem Rodrika. Końcówka Duncan i Talia. Mira "zaręczona" ze złym lordem jakmutam. Mam szczerą nadzieję na jakiś spór o władzę między nimi a Rodrikiem, hyhy. Gareth został, bo to było jedyne słuszne wyjście, serio XD Powtarzali to wszyscy łącznie z twórcami gry w wywiadzie nt. 2 sezonu.

Miałem podobne zakończenie, z tą różnicą, że u mnie zdrajcą był Duncan, więc na koniec spotykam Asherem Talię i Duncana. Zmartwił mnie tylko fakt, że udało mi się uratować zaledwie trzech Forresterów - Ashera, Talię i Ryona. Miry nie udało mi się uratować. :(