PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=837772}
6,6 183
oceny
6,6 10 1 183
Gamedec
powrót do forum gry Gamedec

Do Gamedeca tuż po jego zapowiedzi przylgnęło miano "polskiego Disco Elysium". Czy finalny produkt udowadnia, że tak jest w istocie? Na to pytanie nie odpowiem, bowiem w Disco Elysium zagram dopiero za tydzień. Postaram się jednak odpowiedzieć na pytania: "czy to faktycznie erpeg jak zapowiadano?" oraz "czy jest wart swojej ceny?". Za produkcję Gamedeca odpowiedzialne jest Anshar Studios złożone z byłych pracowników... nie, nie. Nie CDP RED jak lubi o sobie pisać większość nowopowstałych polskich firm deweloperskich, a CI Games odpowiedzialnych za takie tytuły jak seria Sniper Ghost Warrior czy Lords of the Fallen. Początkowo Anshar zajmowało się produkcją gier mobilnych czy VR. Ostatnio zaczęli współpracować z Larianami przy Divinity: Original Sin 2 oraz Baldur's Gate 3. Gamedec to ich pierwszy duży, samodzielny projekt. Oparty jest na prozie Marcina Przybyłka o tym samym tytule. Sam autor książek brał udział w pisaniu scenariusza do gry, więc fani jego książek mogą mieć pewność, iż styl został zachowany.

Niemal każdy erpeg rozpoczyna się od tworzenia postaci. Nie inaczej jest i tutaj. Wybieramy wygląd naszego gamedeca spośród kilkunastu opcji, miejsce pochodzenia i wartości jakie wyznaje. Szkoda, że ten ostatni element nie jest lepiej opisany. Widnieją tam tylko ikonki, które niewiele mówią i można się jedynie domyślać co oznaczają. Nie ma się jednak czym przejmować, gdyż nie jest to aż tak istotne, bowiem to są tzw. aspekty, których w trakcie przygody zdobędziemy mnóstwo. O rozwoju postaci jednak napiszę nieco później.

Akcja toczy się w 2199 roku w Warsaw City. Mamy tutaj wizję dalekiej przyszłości w której nie ma państw, są jedynie wielkie megamiasta odgrodzone specjalnymi barierami by bronić ludzi przed wybujałą przyrodą. Budynki w miastach są tak wysokie, że muszą być podtrzymywane przez specjalne satelity. Zaczęto również kolonizację pierwszej planety. My tymczasem budzimy się we własnym mieszkaniu i wkrótce potem dostajemy pierwsze zlecenie. Wcielamy się w tytułowego gamedeca, czyli detektywa, który rozwiązuje sprawy wewnątrz wirtualnych światów. Gry w uniwersum Gamedeca ewoluowały do formy jeszcze bardziej immersywnej od VR. Niektórzy w grach spędzają po kilka dni. Choć szczerze powiedziawszy same gry przedstawione w Gamedecu nie należą do wybitnie złożonych. Wyglądają dość prostacko nawet w naszej rzeczywistości. Ot, jakieś MMO czy gra o sadzeniu dyni przypominająca nasze gry mobilne czy inne Stardew Valley. O ile pierwsze dwie sprawy intrygują, dość dobrze wprowadzają w uniwersum Gamedeca, tak później historia zaczyna zmierzać w kierunku nie do końca oczekiwanym. Pojawiają się motywy podobne do tych z CP 2077. Oczywiście mamy korporacje, Sztuczne Inteligencje, cyfrowe światy czy świadomość prawdziwych ludzi w nich uwięzioną. Jeśli ktoś nie jest zaznajomiony z uniwersum Gamedeca, ponieważ nie czytał książek Przybyłka to może sobie przeczytać dość obszerny kodeks gdzie wszystkie najważniejsze pojęcia dotyczące zarówno wirtualium jak i realium, postaci oraz organizacji są opisane w przystępnej formie. Najczęściej w formie rozmowy dwóch postaci czy fragmentu jakiegoś talk-show.

Najważniejszym i najbardziej rozbudowanym aspektem Gamedeca są dochodzenia i dialogi, które dość mocno się rozwidlają. Mamy to zresztą zaprezentowane na ekranie dedukcji i widzimy także wiele innych ścieżek po których moglibyśmy poprowadzić dane dochodzenie. Jednak nie miałem wrażenia, iż w zależności od moich wyborów historia wprowadzana jest na inne tory. Nawet zakończenia wydają się być determinowane przez decyzje podejmowane dopiero na samym końcu, a nie w trakcie całej gry. Łącznie jest bodajże sześć zakończeń, jednak w zależności od naszych decyzji niektóre z nich się przed nami zamkną.

Trafiamy do niezbyt rozległych lokacji i gdy już wyczerpiemy wszelkie opcje rozmów i interakcji z obecnymi w nich postaciami, zauważamy, iż niektóre postacie mają wyszarzone opcje dialogowe z napisem Dedukcja obok. To znak, iż trzeba wejść do specjalnego ekranu w którym zbierane są wszelkie wskazówki. Musimy wybrać opcję, która najbardziej nam odpowiada tym samym posuwając sprawę naprzód i odblokowując dotychczas zablokowane kwestie. Nie jest to więc zbyt naturalny system. W innej grze można by sprawdzić każdy z tropów, tutaj świadomie musimy sobie zablokować znane nam opcje by skupić się tylko na wybranej z nich. I tak trzeba wybrać czy za zaginięcie chłopaka w grze o perwersjach seksualnych odpowiedzialne są trolle internetowe czy tajemniczy klan.

Same dialogi nie są napisane jakoś nadzwyczajnie i wybitnie, raczej dość prosto, miejscami wręcz prostacko, choć czyta się je dobrze i szybko. Kwestie nie są też udźwiękowione. Nie żeby jakkolwiek mi to przeszkadzało, grałem w wiele produkcji w których było o wiele więcej czytania jak Planescape: Torment czy Torment: Tides of Numenera, ale jednak przynajmniej częściowe udźwiękowienie dialogów ożywia świat gry. Biorąc jeszcze pod uwagę wizerunki naszych rozmówców widniejące obok okna dialogu miałem wrażenie, że gram w jakąś grę z gatunku visual novel.

W trakcie prowadzenia dialogów i rozwiązywania spraw zdobywamy punkty przyporządkowane do czterech jungowskich typów osobowości. Za ich odpowiednia ilość można wykupić daną profesję z dość skąpego drzewka drzewka rozwoju na którym mamy ich łącznie 16. Nie jest to zbyt rozbudowany i intuicyjny system. Aspekty zdobywamy poprzez wybieranie odpowiednich kwestii dialogowych, zaś profesje odblokowują nowe opcje interakcji zarówno z NPCami, jak i otoczeniem. I tak inwestując w profesję Infotainera będziemy mogli gładką gadką przekonać rozmówcę by się przed nami otworzył, a wykupując umiejętność Szklarz będziemy lepiej orientować się we wszelkiego rodzaju technologii. Sam rozwój też nie jest za bardzo przemyślany, bowiem w trakcie przygody zdobyłem prawie wszystkie umiejętności, zabrakło tylko pięciu, jednocześnie zostało mi trochę niewykorzystanych aspektów. Myślę nawet, że jest możliwe ukończenie gry bez inwestowania w żadną z profesji. Nawet w kluczowych, finalnych rozmowach nie wiem czy chociaż raz pojawia się kwestia dialogowa wymagająca jakiejś profesji.

Brak w Gamedec systemu walki, istnieje jedynie kontekstowa możliwość zabicia kogoś poprzez wybranie kwestii dialogowej. Nie ma również ekwipunku. Nie dobierzemy więc sobie ubrania czy broni dających bonusy do statystyk, choć w kilku wirtualiach do których trafimy będziemy mogli wejść w posiadanie pistoletu lub innych przedmiotów z których skorzystamy kontekstowo.

Pod względem graficznym gra prezentuje się ładnie. Lokacje nie są może duże, ale są przyjemne dla oka i nadrabiają różnorodnością. W jednej chwili chodzimy po cyberpunkowym mieście by po chwili przenieść się do lokacji w klimatach Dzikiego Zachodu czy Kraju Kwitnącej Wiśni. Chociaż przez większość gry i tak patrzymy na okno dialogowe w dole ekranu. Jak pisałem udźwiękowienia dialogów brak, odgłosów otoczenia też jest jak na lekarstwo, zaś muzyka nie przykuła mojej uwagi. Czasem jest, czasem jej nie ma. Była mi obojętna.

Zdarzają się również mniejsze bądź większe błędy. Najliczniejsze są literówki czy fragmenty kodu w tekście. Jeden dialog prowadził do ślepej uliczki z której nie można było wyjść i trzeba było wczytać grę. W tym samym dialogu zdarzyło mi się to dwukrotnie, więc nie jest to przypadkowy błąd. Za trzecim razem po prostu wybrałem inną opcję dialogową. Praktycznie na samym początku gry moja postać przez jakiś czas biegała tyłem.

Gamedec to tytuł na jakieś 10-12 godzin. Niewiele jak na szumnie zapowiadanego erpega. Nie jest to też produkcja do której chciałoby się wrócić natychmiast by poznać inne opcje. Jak dla mnie to gra na raz. I choć opowieść rozpoczyna się intrygująco to w połowie wygląda tak jakby fabułę na siłę starano się upchać do minimum. Brakowało nieco większego rozbudowania niektórych kwestii, przeciągnięcia niektórych wydarzeń w czasie. Wszystko dzieje się w ekspresowym tempie, więc pod koniec można się pogubić w tym całym cyberpunkowym żargonie.

Czas zatem odpowiedzieć na postawione na początku tekstu pytania. Moim zdaniem ciężko uznać Gamedec za rolpleja. Bliżej mu do przygodówki z elementami RPG tak jak to jest z The Council albo gatunku visual novel jako takiego. Zbyt mało tutaj elementów, które powinny cechować dobrego erpega, a te co są nie są znowu aż tak rozbudowane. Czy ok. 120 zł to dobra cena za 10 godzin gry? Lepiej poczekać na promocje i to te z tych większych: od -75% do -90% wtedy można rozważyć zakup pamiętając jednocześnie by spodziewać się raczej czegoś na kształt fabularnej gry przygodowej. Dla mnie Gamedec był takim przetarciem przed Disco Elysium do którego często był porównywany. Czy słusznie? Tego dowiem się gdy sam ukończę grę Estończyków, choć nawet pobieżne spojrzenie wystarczy by dostrzec, iż Disco Elysium jest pod wieloma względami grą dużo bardziej rozbudowaną i złożoną od polskiego Gamedeca.

ocenił(a) grę na 6
sebogothic

Disco Elysium skończyłem jakiś rok temu, ale w sumie przypomniało mi się, że można coś napisać jak Gamedec wypada przy Disco Elysium. A wypada mizernie. Praktycznie na każdej płaszczyźnie. Disco Elysium jest dużo bardziej złożoną grą, z dużo większą ilością interakcji i reaktywnością. Czuć, że każda rozgrywka może się różnić od poprzedniej (w granicach rozsądku rzecz jasna). Nie mówiąc już, że samymi dialogami można się delektować czego nie można powiedzieć o tych w Gamedecu. Disco Elysium naturalnie nie jest idealne. Zawiodło mnie chociażby zakończeniem i samą konkluzją, która nie wywołała jakiegoś katharsis. Na pewno jednak za jakiś czas powrócę sobie do Revachol.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones