bo o ile rozwijanie postaci było prawdziwa frajdą, to w pozniejszych rozdzialach (szcegolnie w ostatnim i w piątym) to juz byla farsa - masz koksa na 50+ poziomie, nic ci nie stoi na przeszkodzie, ta cala walka w świątyni śniacego to juz tylko takie typowe dokończenie formalności
Niekoniecznie, przez ostatnie dwa lata namówiłem sporo osób do zagrania w gothica pierwszy raz w życiu.
Znalazły się osoby, które nie potrafiły nie potrafiły pokonać pierwszego orka zwiadowcy w 3 rozdziale.
Albo osoba, która w g2nk jako najemnik miała mniej niż 30 siły...
Jak ktoś nie potrafił logicznie rozdzielić lp to miał nieźle podniesiony poziom trudności ;]
Na + 50 poziomie? Chyba na kodach. Jak kończyłem grę, to chyba miale 33 albo 34 lvl, a i tak expiłem pod koniec trochę "na siłę" - tzn wybiłem pół starego obozu na przykład.
w sumie troche pojechałem, ale zgodzisz sie ze mając beziego na 30 lvl to i tak to już bułka z masłem w ostanim etapie gry
grałem w mroczne, popieprzone to jest, szczegolnie z tym obozem przed kopalnią albo z pradawnymi, ogolnie fajny dodatek, ale bez dubbingu to dupa lekko mowiac
W końcu taki jest motyw większości erpegów: od zera do bohatera, więc na końcu faktycznie czujemy, że jesteśmy najpotężniejsi w całej Górniczej Dolinie. Poza tym w Gothicu nie ma poziomów trudności, a nie wszyscy wybijają wszystkie potwory i wykonują większość zadań, także twórcy musieli zbalansować to tak by końcówka nie była zbyt ciężka dla tych, którzy pominęli kilka rzeczy.