Gearbox stanął na wysokości zdania i stworzył kapitalny dodatek, który wyśmienicie komponuje się z podstawką. Fabuła niczym nie zaskakuje. Po katastrofie w Black Mesa, rząd USA wysyła na miejsce jednostki HECU, które mają wyeliminować zarówno obcych, jak i świadków pozostałych przy życiu. Na miejscu okazuje się jednak, że obcy rozbijają w puch HECU, a nasz bohater - Adrian Shephard będzie zmuszony walczyć o przetrwanie. W odizolowanym ośrodku przyjdzie mu walczyć nie tylko z obcymi, ale jak się okazuje, także z jednostkami z sił specjalnych, które także nie oszczędzają pozostałych przy życiu ludzi...

Na początek - sposób przedstawienia wydarzeń "z drugiej strony barykady" okazał się świetnym pomysłem. Gra jest o wiele bardziej dynamiczna niż podstawka i nawet po 15 latach od premiery miło jest postrzelać bez konieczności wychylania się zza węgła, jak to jest we współczesnych grach fps. Nawet grafika - choć obecnie jest paskudna i nawet dodane HD Models jej nie ratują - nie przeszkadza w grywalności i zagłębieniu się jeszcze raz w świat wyznaczony ścianami kompleksu Black Mesa.
Nowością są niektóre bronie - jak np. Barnacle jako narzędzie do wspinaczki czy teleport, którym łatwo ubija trudniejsze stwory. Atmosfera jest nawet lepsza niż w podstawce, zwłaszcza, że nie posiadamy obecnie latarki, a noktowizor. Konia z rzędem temu, kto nie przeraził się, kiedy w jednym z poziomów gdzie w tunelu jest pełno Voltigore'ów, nagle wyskakuje nam jeden centralnie pod celownik... Z resztą, jest i wiele podobnych fragmentów w grze. Inną nowością jest fakt, że dostajemy pod naszą komendę drobny oddział sołdatów (w ekipie medyk, spawacz do drzwi i dwóch mośków napierdzielających w razie potrzeby). Co prawda nie mamy tu zbyt skomplikowanego systemu rozkazów, po prostu wciskamy E i albo nasi towarzysze podążają za nami, albo zostają tam, gdzie im "nakazujemy".
Oprócz starych potworków z podstawki, mamy także całą gamę nowych, m.in. Pit Drony. W słoiku miodu jest łyżka dziegciu - finałowy boss, który jak dla mnie, trochę nie pasuje tutaj (spodziewałem się czegoś lepszego). Dodatkowe info dla tych, którzy grają na linuksie przez Steam - w wersji natywnej HL:OP na ten system jest paskudny bug, który nie pozwala na obejrzenie zakończenia gry. No chyba, że gracie przez Wine, ale to inna bajka :)

Half-Life: Opposing Force to wyśmienity dodatek i jeszcze lepszy thriller science fiction. Jeśli lubicie klasyki, a nie mieliście okazji wcześniej zagrać w ten tytuł jak ja - zaopatrzcie się w niego koniecznie :)