Kiedyś jak w zasadzie każdy uważałem HL 2 za najlepszego FPS-a. Obecnie uważam, że nie tylko kilka innych tytułów z epoki wczesnych lat istnienia gatunku jest bardziej fascynująca lecz i sam HL 1 przewyższa dwójkę. Jest bardziej od dwójki klimatyczna. To doskonały hołd dla kina s-f lat 50-tych i tych wszystkich ówczesnych śmiesznych wyobrażeń obcych i paranoidalnego klimatu. Fabuła Half Life 2 jest raczej wątpliwa i naciągana jak każde pulpowe s-f, którym HL 2 jest. Fabuła 1 to poskładanie do kupy wcześniejszych motywów z innych treści kultury w jedno. Na pewno jest tu to co tygryski lubią najbardziej. Jak wyglądają inne światy? Gra próbuje w naukowo fantastyczny sposób ukazać inne wymiary. Coś co wcześniej robił już Quake 1 lecz tamten nie miał fabuły a HL próbuje już być w pełni rasowym science fiction reżyserowanym przez Johna Carpentera. Coś co w dwójce już brakowało bo ta koncentrowała się na samej Ziemi i jej pięknych okolicznościach przyrody. Brakowało jej zwiedzania tych pięknych ukrytych baz z wielkimi portalami przenoszącymi gdzieś indziej i chęci naszego poszerzania wiedzy o tym co skrywa wszechświat.