Pierwsze moje spotkanie z tą przesympatyczną produkcją to była wersja demo w którejś z "gazetek", gdzie kompletnie nie wiedziałem co mam zrobić. Potem udało mi się dopaść pełną wersję po polsku w Komputer Świecie i byłem wniebowzięty. Tym bardziej dziwi mnie, że tej gry wtedy nie ukończyłem - kompletnie nie pamiętam nawet dlaczego.

Inspirację zaczerpniętą od Ocarina of Time czuć tutaj wszędzie, możliwe nawet, że aż za bardzo, ale nie przeszkadzało mi to w ogóle. Pamiętam jak urzekła mnie bajkowa, stylizowana na LEGO oprawa, latanie na smoku, walki na arenie - w oczach dziecka takie elementy mocno pobudzały wyobraźnię. Trochę brakuje mi starych gier UbiSoftu, kolorowych i zbzikowanych Raymanów, Beyond Good & Evil, czy właśnie Hype: The Time Quest. Myślę, że gdyby dzieciaki dzisiaj nie zagrywałyby się tyle w Fortnite'a to nawet mógłbym im tą grę polecić, ale bywają momenty gdy można utknąć nie wiedząc co dalej czynić. Podróż przez cztery różne epoki (niestety nie różniące się zbytnio między sobą) w których walczymy ze złem może być nawet dzisiaj ciekawą perspektywą by usiąść i ograć wspólnie z dzieciakami. Pod koniec się trochę dłuży, ale warto dać tej grze szansę.