PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=608597}

Mafia: La Cosa Nostra

Mafia: The City of Lost Heaven
8,8 21 136
ocen
8,8 10 1 21136
Mafia: The City of Lost Heaven
powrót do forum gry Mafia: The City of Lost Heaven

Doskonale znam opinię o tej grze jako o dziele kultowym, które trwale zapisało się w
historii komputerowej rozrywki, głównie za sprawą rzekomo świetnej, trzymającej w
napięciu i niezwykle klimatycznej fabuły, która w wielu rankingach zajmowała wysokie
miejsca w tej dziedzinie. Gdzieś spotkałem się nawet ze stwierdzeniem, że z
powodzeniem mogła by ona zastąpić drugą cześć Ojca Chrzestnego.
Moje zdanie o tym wszystkim jest inne. Do gry w Mafię przystąpiłem nabuzowany tymi
wszystkimi wyróżnieniami i pochwałami i być może to w pewnej części wpłynęło na moje
lekkie rozczarowanie tą pozycją. Oczywiście w tym wszystkim też swoją zasługę miał film
Ojciec Chrzestny, wszędzie tylko znakomite recenzję i wysokie miejsca w rankingach.
Oglądnąłem i okazało się, że nie ma w tym krzty przesady, z miejsca stał się moim
ulubionym filmem. Podobnie więc przystąpiłem do Mafii, także niezwykle wychwalanej,
mając nadzieję, że będzie to taki komputerowy Ojciec Chrzestny (wtedy jeszcze nie było
tego gniotu od EA) no i właśnie…
Chicago, Nowy Jork czy San Francisco to piękne miasta, siedziby cosa nostry, ale po
prostu nie czułem w Lost Heaven, które jest na nich wzorowane nic specjalnego.
Owszem jest to miasto dopracowane i widać, że włożono w nie trochę pracy, ale dla
mnie niedoścignionym wzorem w tworzeniu wirtualnych odpowiedników metropolii jest
Rockstar North. W Vice City czuło się magię Miami, a Los Santos świetnie oddało klimat
getta. A wjeżdżając do Little Italy w Mafii, nie jest źle, ale szału nie ma.
Jeśli chodzi o postacie, tutaj być może już za bardzo wybrzydzam i marudzę, ale też nie
zachwyciły mnie. Kto do cholery nazwał głównego bohatera Thomas Angelo? A Ralph w
przekonaniu twórców gry z tym jąkaniem miał być śmieszny? Po raz kolejny – nie jest źle,
ale szału nie ma.
No i fabuła, czyli domniemana esencja tej gry. Dla mnie lekko przewidywalna i mało
emocjonująca. Zwroty akcji są dobre, ale gra nie miała tego czegoś co przykuło mnie do
ekranu podczas oglądania Ojca Chrzestnego. Jedynie moment wizyty w domu Pauliego
po napadzie na bank wywołał u mnie to co miał wywołać.
Na miano wielkiej pochwały bez wątpienia zasługuje ścieżka dźwiękowa (szczególnie
Chinatown My, Chinatown i La Verdine), choć podczas jazdy melodię są troszkę
monotonne, no i oczywiście środki transportu, bardzo podoba mi się zróżnicowanie
samochodów i ich ewolucja w grze (czyli stopniowe pojawianie się na ulicach coraz
większej ilości pojazdów o bardziej aerodynamicznym kształcie).
Teraz najważniejsze by zrozumieć moje wypociny. To, że 2/3 mojej wypowiedzi to
narzekanie nie oznacza, ze nie lubię tej gry i twierdzę, że jest ona słaba. Wręcz
przeciwnie, to bardzo dobra, dopracowana gra. Nie rozumiem po prostu wielkiego
zachwytu nad nią. Nie jest źle, ale…

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones