Kontynuacja Mass Effecta to wyjątkowa gra. jej poprzedniczka sporo szumu narobiła i pewnie paru dobrym milionom ludzi mnóstwo zabawy świetnej dostarczyła ale miała sporo irytujących wad (przede wszystkim niepotrzebne i sztuczne powiększanie świata gry planetami na których nic się nie działo, alejeszcze gorsze i tak były poboczne "misje" w mako... no i wszystkie bazy zła w tych misjach miały 2 wzory na krzyż - żenada!) przez które aż się odechciewało wracać do niej.
wierzyłem, że jeśli ME2 wyeliminuje te baboki wspomniane a ogólny poziom utrzyma - to będzie grą niemal idealną. na szczęście największy babok - mako - wyeliminowano. niestety spłycono rozwój postaci co sprawia, że teraz jest to jeszcze mnie rpg a bardziej strzelanka. myślałem że będzie to większa wada, ale o dziwo i tak gra się super. walka jest żywa a możliwości rozwoju jest sporo. niestety - mako wywalili ale "eksplorację" kosmosu zostawili i to jeszcze ją rozbudowali - i znowu zamiast grę poprawić to zrypali. wybaczcie mój język ale nie wiem co za idiota wymyślił że mizianie malutkim skanerem dziesiątek (setek?) ciał niebieskich w poszukiwaniu budulca to świetny pomysł na grę strzelanko/rpg. co to miało dać??!!czy to symulator kosmicznego górnika czy gra o próbie ratowania świata? to równie żmudne co obsługa mako z jedynki. i znowu świetną grę sprowadzili ocenę niżej przez nieprzemyślane innowacje. powinni się uczyć od blizzarda i nie zmieniać na siłę czegoś co dobrze działa ani wprowadzać rewolucji tam gdzie są zbyteczne. czy ktoś widział w diablo etapy z uprawą roli żeby było co zjeść albo wymienić na ulepszenia miecza?

gry tego typu od wieków funkcjonują na prostym ale dającym mnóstwo frajdy schemacie - zabijaj wrogów, bierz co z nich wypada i używaj albo sprzedawaj. to jest w setkach gier kilku przynajmniej gatunków i nie wiem czy gdzieś się nie sprawdziło ze bioware to zmienił. moim zdaniem ma to więcej sensu niż robienie z bohatera kosmicznej szarańczy (układ planetarny bogaty w surowce, przelatuje szepard normandią i mamy pozbawione złóż pustkowia). w którym miejscu ulepszanie ekwipunku postaci za tak pozyskane tysiące ton dziwnych minerałów jest lepsze od prostego systemu "sprzedaj loot i ulepsz sprzęt za kasę"?!
do prawdy to chyba jakiś debil się wstydził że żadnych pomysłów do projektu nie wniósł więc zrobił to. czemu nikt nie odesłał go na drzewo?

UPROŚCILI ELEMENT RPG ŻEBY ROZBUDOWAĆ ELEMENT GÓRNICTWA KOSMICZNEGO?!!!!!!
SZLAG MOŻE CZŁOWIEKA TRAFIĆ. co będzie w trójce? zrezygnują ze strzelania? bo za wydobyte surowce (90% czasu gry to praca w normandii 3 - przenośnej kopalni) wynajmie się najemników walczących za ciebie?

przecież ci ludzie zrobili kotora i się na nim wzorowali. było tam coś takiego? kotor 1i2 - stare gry, wciąż świetne choć oczywiście przestarzałe. grał ktoś? żałowaliście grając w nie, że zwiedzać można tylko te kilka planet gdzie rozgrywa się fabuła? że nie można cholernym skanerkiem albo toporną ciężarówką szukać kamieni różnego rodzaju na 100 innych planetach?

moim zdaniem to masochizm bioware'u - gra znowu dostanie ode mnie o 1 ocene nizej niz by bez tych dodatkowych elementów dostała. jaki ma sens robić grę która będzie tak uciążliwa że aż trudno przychodzi docenić jej świetną fabułę?