Taka naturalna kolej rzeczy... Gry się na tyle upowszechniły z garażowych pasji, że powstają zakłady robiące je na masową skalę. Na szczęście zapaleńcy będą zawsze co ostatnimi laty udowodniła powstająca nisza gier indie. Zawsze tak będzie gdy małe studio kreatywnych ludzi rozrośnie się do korporacji, to w pierwszym szeregu staną spece od optymalizacji zysków. Na szczęście w branży są jeszcze tacy ludzi jak Tim Schafer, duże dzieci wierne swoim ideałom.
Z resztą takie korporacje jak Rockstar czy Blizzard zaprzeczają nieco tradycyjnemu modelowi robienia tylko wielkiej kasy idąc na masówkę, ich produkcje akurat mają jakąś wartość są najwyższej próby, zazwyczaj wyznaczają trendy rynkowe,w przeciwieństwie do Ubi, które z dobrej Asassin's Creed i świetnej AS II zrobił telenowelę na miarę Mody na sukces :/

Renesans indyków, odrodzenie japońskich developerów, kilka dobrych studiów, które nadal tworzą gry z pasją - branża ma się obecnie naprawdę dobrze pomimo boomu na androidowe gierki żerujące na skłonnościach do hazardu (co bezczelnie wykorzystują też największe pazery w branży jak activision i ubi wrzucając mikrotransakcje i skrzynki z losowym badziewiem do gier za 60$).
Drugi problem jest taki, że ci najwięksi się powoli zapędzają do rogu, koszta produkcji rosną coraz bardziej ze względu na złożoność i technologie używane w grach i trudno jest nawet wyjść na zero jeśli nie sprzeda się minimum 5mln kopii, ale tu właśnie rozwiązaniem są indyki, które nadrabiają mały budżet ciekawymi pomysłami na grę.