PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=607017}
6,7 1 312
ocen
6,7 10 1 1312
Silent Hill: Homecoming
powrót do forum gry Silent Hill: Homecoming

Seria Silent Hill to bez wątpienia jedna z najlepszych w historii gatunku survival horror, jednakże sama zaliczała różnego rodzaju wzloty i upadki. Silent Hill: Homecoming to kolejna odsłona, tuż po prequelu o podtytule "Origins", która tym razem nie została stworzona przez ambitnych Japończyków, tylko bardziej przez Anglików. Została stworzona przez studio Double Helix Games i wydana 30 września 2008 roku przez Konami.
W omawianej przeze mnie grze, o podtytule "Homecoming" wcielamy się w postać Alexa Shepherda, żołnierza, który (jak sugeruje nam podtytuł) powraca do rodzinnego domu. Jednakże grę rozpoczynamy od pobytu w nawiedzonym szpitalu, gdzie kilka razy widzimy dziwnie zachowującego się naszego młodszego brata, Joshuę. Po wszystkim budzimy się w znanej nam ciężarówce Travisa Grady'ego, znanego z części "Silent Hill: Origins". Odwozi on nas do miasteczka o wdzięcznej nazwę "Shepherd's Glen". Na miejscu okazuje się, że jego ojciec oraz młodszy brat zaginęli. Od ludzi, którzy zamieszkują to miasto, nasz bohater dowiaduje się, że wydarzyło się tu wiele dziwnych rzeczy oraz to, że zaginęło sporo osób, włącznie z młodszym bratem protagonisty, Joshuą. Dlatego bohater wyrusza na dramatyczną wyprawę, w celu odnalezienia swoich bliskich.
I tak przedstawia się fabuła "Homecoming", powiem szczerze, jest to najsłabsza część tej gry. Fabuła jest do bólu sztampowa i nie ma w niej nic nadzwyczajnego. Przez większość rozgrywki rozwija się strasznie wolno i dopiero pod koniec zaczyna nabiera nowego tempa. Przyznam, że w tej części za mało "Cichego Wzgórza" w "Cichym Wzgórzu", w tym przypadku jest za mało czasu na zwiedzanie tytułowego miasteczka, właściwie nie ma tutaj co zwiedzać. Przechodząc do grafiki, ta prezentuje się całkiem dobrze. Jak na 2008 rok, gra świateł i cieni robi swoje, modele postaci oraz lokacji są zrobione nawet bez zarzutów. Generalnie grafika jest całkiem przyzwoita. Ciekawe w tym jest to, że na ciałach naszych adwersarzy pojawiają się m.in. wyraźne ślady walk, t.j. zadrapania, skaleczenia i bruzdy. Strona audio nie pozostawia wiele do życzenia, jednakże to, że Akira Yamaoka zaczął się wypalać pod względem mózgotrzepiącej muzyki do owej serii, było widoczne w Origins. Tutaj ani jeden utwór nie przypadł mi do gustu, zaś ambienty są takie sobie. Przechodząc do gameplayu; ten nie różni się od większości z poprzednich części, dalej będziemy eksplorować pomieszczenia, rozwiązywać zagadki i walczyć z potworami. Przechodząc do zagadek przez większość gry, nie sprawiały zbyt wielkiego problemu, zaś dalej jest tylko lepiej, dość dużo tu zagadek z tekstem, przy których trzeba wytężyć umysł. Nie ma tutaj możliwość zrestartowania jakiejkolwiek z nich, przykładowo podczas układania kostek mamy tylko jedną szansę. Gdy coś zepsujemy, to zablokują się na amen i nie mamy szans na dalsze ruchy. Jeśli chodzi o potwory, to ich typów nie ma zbyt wiele i gołym okiem widać, że nie wymyślali ich pokręceni Japończycy, tylko bardziej Amerykanie, którzy pod tym względem mocno odstają od powalonych japońskich pomysłów. Nie powiem, że są złe, ale nie mają nawet cienia podjazdu do pomysłowych twórców z dalekiego wschodu. Oprócz tego potwory, pojawiające się w grze zostały zrobione do bólu sztampowo i nie mają podjazdu do pokręconych japońskich umysłów, które potrafiły nielicho krwi napsuć. Oprócz tego, (co było tutaj totalnie głupie) wstawili m.in. Piramidogłowego z "Silent Hill 2" tylko dlatego, że jest najbardziej przerażającą postacią w serii i jest uwielbiany przez wielu. Jednak ci, zapoznani z serią doskonale wiedzą, że w części drugiej z 2001 pasował tam idealnie, zaś w innych częściach o innej fabule i odmiennym klimacie nie ma dla niego miejsca i kompletnie tam nie pasuje. Samych potworów jest w tej części zdecydowanie za dużo, przez co klimat horroru i osamotnienia znacznie się tu ulatnia, jednak były dłuższe momenty bez walki, co mogło nawet wciągnąć.
System walki jest tutaj bardziej zręcznościowy, niż w poprzednich odsłonach, gdyż mamy tutaj różne sposoby na walkę, t.j. kontrataki oraz uniki. W przypadku broni białej mamy tutaj tylko noże, siekiery czy rury. Jeśli chodzi o broń palną to jest tu tylko pistolet, strzelba czy karabin. Czyli szczerze, nic specjalnego. Pod koniec gry będziemy przepakowani pociskami, dlatego amunicję lepiej oszczędzać, gdyż pod koniec gry uświadczymy znacznie okrutniejszych bossów.
Przejdźmy teraz do minusów, których jest dość sporo. Najważniejszym błędem jest m.in. brak możliwości rozwiązania zagadki, zacięcia, nagłe klatkowanie gry i inne nieprzyjemne sytuacje, których nie ma sensu tutaj przytaczać. Szczerze mówiąc, Homecoming do najlepiej zrobionych nie należy i naprawdę sporo mu brakuje pod względem klimatu i fabuły. W przeciwieństwie do poprzednich części, te miały o wiele lepszy klimat, pokręcone dźwięki otoczenia oraz muzyka ambientowa, która w przypadku części 2 i 3 były naprawdę klimatyczne i budowały odpowiedni suspens. Tutaj jest strasznie słabo. Tak właśnie wygląda rozgrywka, według Steama przeszedłem tę grę w jakieś 11 godzin, więc produkcja do najdłuższych nie należy.
Przechodząc do klimatu i strachu, atmosfera nie jest zła, aczkolwiek w porównaniu z poprzednimi częściami brakuje i to dużo. Największym minusem są tutaj ambienty, które w porównaniu z poprzednimi częściami były bardziej psychodeliczne i przyprawiały o gęsią skórkę. Tutaj jest słabo, muzyka nie jest zbyt klimatyczna, zaś Akira Yamaoka zaczął po prostu zawodzić pod względem muzyki, z której słynął w poprzednich częściach. Alternatywne światy nie zaskakują, są wręcz bardzo biedne i w porównaniu z częścią trzecią z 2003 roku nie jest najlepiej. Oprócz tego, głos radia wyciągnięty z "dwójki" nie poprawia klimatu tej części, został wręcz wrzucony tutaj na siłę, tak samo jak Piramidogłowy, który w 2001 roku potrafił nielicho przerazić. Strachu zbyt wiele nie uświadczyłem, spodziewałem się czegoś więcej od tej części, jednak to zdecydowanie za mało.
Gra miała swoje momenty, czasem potrafiła zjeżyć włos na głowie, jednak w tym przypadku gra bardzo mnie rozczarowała.
Podsumowanie:
• Grafika jest piękna. Jak na 2008 rok, przypadła mi do gustu;
• Akira Yamaoka nie spisał się na medal, pod względem muzyki i ambientów. Za to reszta dźwięków jest dobra;
• Zręcznościowy system nie pasuje do owej serii. Poza tym w grze występuje sporo błędów, za to zagadki są całkiem spoko;
• Klimat jest dobry, ale nie jest wybitny;
• W przypadku strachu, jest dość słabo. Amerykanie powinni uczyć się od Japończyków, jak prawdziwie przerażać;
Podsumowanie:
Silent Hill: Homecoming to najsłabsza i najmniej klimatyczna odsłona serii. Bardzo słaba fabuła, taki sobie gameplay, zbyt łagodny klimat jak na "Ciche Wzgórze" i za bardzo nie straszy. Oficjalnie mianuje "Homecoming" najgorszą częścią "Silent Hill". Od połowy grałem w nią na siłę a fabuła nie wciągnęła mnie w ogóle. Studio za tą grę odpowiedzialne nie stanęło na wysokości zadania i totalnie to zaprzepaścili. Bardzo się zawiodłem. Nie polecam.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones