Ja jednak mimo wszystko uważam że Morrowind był najlepszą częścią serii. Te zalety Skyrima które wymieniasz to prawda, ale Morrowind miał dwie cechy które go stawiają znacznie wyżej niż Skyrim. Dialogi. npeca można było zapytać o wszystko, druga z rzeczy to system gildii i questów. Podobało mi się to że w gildiach zaczynaliśmy od zera. Na początku musieliśmy wykonać z 20 zadań typu znajdź, zabij, przynieś, ukradnij, zanim zaczęła się konkretna intryga związana z daną gildią. W Oblivionie, Skyrimie podoba mi się za to, to że nie jesteśmy rambo i nie wykonujemy wszystkiego sami, w wielu misiach mamy pomocnika. Ale ogólnie ubóstwiam całą serię.

Tak, dialogi w Morku są najlepsze, ale jak dla mnie te ze Skyrima nie są wcale złe. Nie są boleśnie schematyczne, jak te z obka, są całkiem klimatyczne i zgrabnie napisane, nawet miejscami bywają błyskotliwe. Porażką pod tym względem był Oblivion, z czym chyba wszyscy się zgadzamy :p

Co do gildii, to jednak najlepiej się bawiłem w Oblivionie. Morrowind wygrywa tylko ilością zadań, bo ich jakość pozostawia sporo do życzenia (nie wspominając o koszmarnych bugach). Szlag mnie trafiał, gdy dostawałem setną misję pod tytułem "idź przez pół godziny na drugi koniec mapy, znajdź jakiś duperel/zrób jakiś duperel, i wracaj kolejne pół godziny po kolejną bzdurną misję", a po wykonaniu ich wszystkich nie mogłem zostać szefem gildii ze względu na buga :/ Oblvion był naprawdę super pod tym względem. Gildia złodziei i gildia skrytobójców to najlepsze mini-kampanie w całej serii, no a ostatnia nagroda w gildii złodziei w postaci kaptura szarego lisa (czy jak go tam zwali) dającego drugą tożsamość- po prostu WOW ;). Z kolei Skyrim ma całkiem spoko powymyślane gildie, jednak można je ukończyć bardzo szybko :/ Kiedy pierwszy raz przechodziłem gildię magów, byłem zachwycony do momentu, w którym zadania się skończyły, bo byłem przekonany, że nie jestem nawet w połowie :/