Nowa odsłona Tomb Raidera nie przypadła mi do gustu. Gra za bardzo przypominała mi Uncharted,
za dużo w niej strzelania kosztem poznawania świata. Główna postać mało wiarygodna, jej
błyskawiczna metamorfoza od biednej nastolatki wciągniętej w niebezpieczny świat dorosłych
bandziorów w krwiożerczą zabijakę, to jak przeobrażenie papieża w nekromantę. Dialogi naiwne i
nudne, z resztą jak cała historia, akcja typu copy-paste, w kółko to samo, skocz na skałkę, zjedź na
linie, strzel, skocz na skałkę, zjedź na linie, strzel. Sterowanie ułatwione do granic (grałem w
pierwszego Tomba i tam każdy skok był wyzwaniem). Jedyny plus to wykonanie techniczne, grafika
faktycznie bardzo ładna, ale cała reszta... Heh... To już wolę Stasia i Nel.
Takie same odczucia mam. Poza tym taki swąd desperacji tu jest, jakby pilocie w networkowego serialu produkcji amerykańskiej - brak stylu, brak klimatu, fabuła sama nie wie jeszcze gdzie chce zmierzać, wszystko jest rozwodnione i uśrednione i tylko pusty dramatyzm się próbuje wywoływać ogranymi sztuczkami kinematograficznymi. No i to poganialstwo; takie szarpanie za nogawkę, byle szybciej i szybciej, tak by gracz nie zdążył zwrócić uwagi na kolejne niekonsekwencje; nie oddycha to. A boli tym bardziej, że początek naprawdę był mocny.
A jak dla mnie to najlepsza cześć Tomb Raider ani przez chwile nie nudziłem się a przy starych nudy było dużo :(