PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=625862}
8,3 119
ocen
8,3 10 1 119

Warhammer: Dark Omen
powrót do forum gry Warhammer: Dark Omen

Opowieść starego dziadka...

użytkownik usunięty

Tak, bo 30 lat prawie na karku to już dziadkiem dla was mogę być młodzi stratedzy. Czas, który spędziłem z tą grą był jednym z najbardziej frustrujących a zarazem najbardziej magicznych momentów w mojej karierze gracza. Klimatyczna kampania, w której odpieraliśmy wściekłe ataki nieumarłych - sól tej ziemi. Nie liczyło się tylko zwycięstwo ale też styl a raczej małe straty. Dwa pyrrusowe zwycięstwa mogły nam uniemożliwić dalszą grę z racji braku pieniędzy na kupno uzupełnień do jednostek. A strata jednostki, to już prawie na pewno oznaczała konieczność powtórzenia bitwy. Zwłaszcza jeśli ginął mag lub załoga działa czy moździerza. Utrata oddziału kawalerii z dowódcą armii najemników oznaczała koniec gry i porażkę. Gry trzeba było się uczyć niemalże na pamięć, gdyż kolejne fale jednostek wroga (najczęściej były ich dwie) zaczynały swój marsz na nasze pozycje, gdy przekroczyliśmy pewną granicę na mapie. Prowokowanie takich ataków było koniecznością ale zarazem było też niebezpieczne z racji na silny strzał wrogiej artylerii - jedno trafienie i połowa twojego doborowego oddziału żegnała się z życiem. Tutaj nie wystarczy jednak sama znajomość mapy, trzeba też było mieć szczęście. Bywało, że diabelnie dużo szczęścia - zdarzało się, że dwa celne trafienia z działa zmieniały losy bitwy. Przechodziłem kampanię 4-5 razy. Piękne czasy to były. Dziś mechanika, zwłaszcza stosunkowo niska SI wroga (działał schematycznie jak diabli) czynią ją przestarzałą, to oczywiste a próba wskrzeszenia serii jaką był Mark of Chaos była moim zdaniem średnio udana - brak klimatu i "casualowość" nawet na najwyższym poziomie trudności odbierały sporo przyjemności. No i fakt, że jednostki (w sensie regimenty) można było kupować sprawiało, że człowiek się do nich nie przywiązywał. Posłuchajcie starego dziadka, dajcie Dark Omenowi szansę, a nóż pochwyci was za serce i nigdy nie puści.

ocenił(a) grę na 10

Mylisz się co do SI. Jest ono lepsze od tego z współczesnych gier z jednego względu. Gra jest oskryptowana i komputer ma sensowny plan na bitwę. Dzięki temu jest ona trudna i klimatyczna.

Dzisiaj mam np. takiego Total Wara, stoję na przeciwko wroga i nie wiem czy mam się śmiać czy płakać bo komp stoi i łazi w tą i z powrotem, bez ładu i składu. Zrobienie dobrej, uniwersalnej AI dla różnorodnych armii jest ogromnym wyzwaniem. W Dark Omenie komp ma sensowny plan i przede wszystkim nie łazi w kółko tylko szybko atakuje, często z wielu stron. Wszystko jest zasługą skryptu. Gdyby zamiast tych skryptów dać AI z jakiejś gry z serii Total War to wyszłaby padaka.

Skrypt ma jednak jedną zasadniczą wadę. Powtarzalność. To tak jak w kampanii crpg - za pierwszym razem walka jest ciekawa, zaskakująca, możesz się nawet wczuć w fabułę, a za drugim razem dostrzegasz, że to fikcja, że zawsze jest tak samo, że jest pewien schemat. Ale to z reguły dobry schemat. I tak samo w Dark Omenie. Za pierwszym razem szok i przerażenie, ale jak za dużo razy loadujesz to czar pryska.

Nie mniej wolę zagrać 20 czy tam ile dobrze oskryptowanych, trudnych bitew niż 100 badziewnych w Total Warach, które nadają się tylko i wyłącznie do gry online. Aż sobie zachowałem starego laptopa i Windowsa XP i 98' w szafie, aby kiedyś w te stare gierki pograć.

A co do tur z tematu na dole to chodzi mi o oznaczenie gry na filmwebie.

użytkownik usunięty
Richtie

Ale skrypty to chyba wyznacza człowiek a nie SI (choć tą w sumie też tworzy człowiek). Skrypt w postaci kolejnej fali zaczyna działać, gdy jednostka przekroczy jakąś niewidzialną linię na mapie. Generalnie najgroźniejsi byli czarodzieje z teleportacją - pojawiali się nie wiadomo skąd walili jedno zaklęcie - i ginie 1/4 jednostki. Ale to była taka bardziej broń psychologiczna gdyż jeśli przegrywałem to nie przez magika. W Total War mało grałem - ostatnio w pierwszego Shoguna - i tam faktycznie jak wróg nie broni mostu to często zwiewa gdy do niego dobiegają moje jednostki. Ale ja gram na normalnym poziomie trudności. Kiedyś jeszcze wcześniej grałem w pierwszego Rome i tam dwukrotna przewaga liczebna nie była przeszkodą. Czy mi się wydaje, czy pierwsza gra z serii total war była trudniejsza od późniejszych?

ocenił(a) grę na 10

Shogun był trudniejszy od Medievala, Rome, Medievala II, Empire i Napoleona oraz Rome II. Pod względem stopnia trudności dorównał mu jedynie... Shogun II :)

Skrypt to taka prymitywna wersja SI. W sumie klasyczna SI też działa podobnie - ty wykonujesz manewr A, a komp odpowiada manewrem B.

Tyle tylko, że ten prymitywizm się sprawdza. Bo klasyczna AI jest jedna. I np. w grach TW komp jest tak samo durny podczas każdej bitwy. W przypadku gier stricte bitewnych, każdy scenariusz może być oskryptowany inaczej. Każda bitwa jest inna. Ba - rozstawienie jest też rożne. W figurkowym Warhu czy w Total Warach bitwy wyglądają na ogół tak, że armia stoi na przeciwko armii (no ok. w TW czasem są zasadzki...). W Dark Omenie każda bitwa jest inna.

Dodatkowo skrypty są trudne. Jeśli nagle wyskakuje jakaś jazda, dwie piechoty wsparte przez dwóch łuczników, a obok teleportuje się mag i jeszcze jakaś katapulta prowadzi ostrzał to jest to element skryptu, aale potrafi napsuć krwi. Weź zabij maga, powstrzymaj te trzy oddzialy ofensywne i jeszcze poradź sobie z łucznikami. Wszystko wylatuje w masie.

Poza tym dopóki nie zagrasz 2x w bitwę, nie zauważysz tych skryptów.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones