Wolfenstein: The New Order był genialny! Miał trochę bolączek, ale klimat, postacie, mechanika gry, misje i fabuła były znakomite w swej prostacie i rozbudowaniu.
Wolfenstein: Old Blood był nawet jeszcze lepszy, wprawdzie fabułą była liniowa i krótka ale dalej klimat, postacie, nawet fabuła krótka ale fajna, misje.
Wolfenstein II: The New Colossus był już średni. Początek był świetny, potem zbyt dużo było akcji w łodzi podwodnej, postacie zaczynały coraz częściej irytować a po strzelaniu w sądzie, jakoś te misje nie były już ciekawe tak jak i sama fabuła.

Co robi Wolfenstein YoungBlood... wszystko co najgorsze...
Wychwalano Wolfa za proste i satysfakcjonujące strzelanie bez zbędnych dodatków? Mamy dodatki! Fabuła to w większości nic nie znaczące questy rzucane do ruchu oporu, postacie strasznie irytowały, szczególnie główne bohaterki które miały być taki super-cool a ich odzywki i żarty były wręcz żałosne. Przeskok do lat 80-tych w ogóle nieodczuwalny, gdyby nie BJ i jego córki, to nikt by mi nie wmówił, że to jest rok 80 a nie 62. Twórcy umyślnie pominęli powstanie w USA i pokonanie Hitlera a III Rzesze zastąpiono 4 Rzeszą, klimat zerowy.... A po pierwszych zwiastunach wydawało się, że będzie brutalnie.. a jest tani sensacyjnik dla nastolatków.