Kupując ps3 w 2008 roku na pewno nie myślałem o serii Yakuza. Myślę nawet, że do 2011 roku nie miałem świadomości istnienia tej marki. Uncharted, Gran Turismo, God of War, Heavy Rain, InFamous, The Last of Us, Resistance, Wipeout. O kupnie ps4 zdecydował pojedynek arcade'ów: Forza Horizon 2 i Driveclub. Sam sprawdziłem, a że po wszystkich aktualizacjach ten drugi jest grą po prostu bardziej angażującą, ładniejszą, lepiej brzmiącą i lepiej oddającą zręcznościowy model jazdy nieco naciągany na semi-simulator, wybrałem ps4. Po dwóch latach, znudzony tymi wtórnymi, pustymi grami (za wyjątkiem The Last Guardian i Wiedźmina 3), zdecydowałem się odkryć nieznane. Postanowiłem sprawdzić tytuły, które dotychczas nie wywoływały we mnie żadnego zainteresowania. Na pierwszej pozycji przekonałem się, jak błędnie. I wcale nie zamierzam opisywać nawet ogólnikowo tej gry. Bo najlepsze jest właśnie odkrywanie. Tak jak z filmem, gdy idziesz do kina nie czytając nawet opisu, a on (czyt. film) zaskakuje Cię swoją fabułą i ogólną jakością. Yakuza 0 to gra niekonwencjonalna. Fabuła nie jest płytka. Od pierwszych minut zdajesz sobie sprawę, że to coś wyjątkowego. A wyjątkowe historie mają swoje zwroty historii i zakończenia, które niekoniecznie sobie wyobrażaliśmy, ale jakże piękne. To dopiero pierwszy tytuł, teraz czas na Kiwami 1, następnie Kiwami 2 (mam nadzieję, że SEGA nie wycofa się z wydawania gier na zachodzie). A potem może zwykły remaster HD części 3-5?