PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=781984}
6,6 190
ocen
6,6 10 1 190

theHunter: Call of the Wild
powrót do forum gry theHunter: Call of the Wild

Grając w nowe Tomb Raider'y, w których polowanie na jelonki zrealizowano całkiem realistycznie jak na serię tego typu, nabrałem ochoty na symulator myśliwego. Akurat nadarzyła się okazja, bo theHunter: Call of the Wild trafiło do śródtygodniowej promocji na Steam. Ta gra to kontynuacja klasycznego theHunter, którego największą bolączką jest fakt, iż pomimo pozornej darmowości wymaga władowania ogromnej sumy (obecnie 600 zł) w DLC umożliwiające sensowną rozgrywkę. Jak zrealizowano kwestię dodatków w tej odsłonie ? O tym nieco później.

Pierwsze co rzuca się w oczy w nowym theHunter to obłędna grafika. Gra jest po prostu przepiękna. Dość powiedzieć, że już bazowa mapa została okrzyknięta najładniejszym lasem w historii gier. W jednym z dodatków zaprezentowano całkiem nowy teren - pokrytą śniegiem tajgę. Ona z kolei zyskała tytuł najlepiej wyglądającej zimy w grach. Można się więc domyślić, iż grafika jest naprawdę najwyższych lotów. Chodząc po lesie nie raz zatrzymywałem się i wyciągałem wirtualny aparat by zrobić zdjęcie zapisywane automatycznie do galerii screenów platformy Steam. Wcześniej nie zdarzało mi się to często - krajobrazy uwieczniałem ostatnio tylko w Assassin's Creed: Origins. Jak to zwykle bywa, za piękną grafiką idą wysokie wymagania sprzętowe. Dość powiedzieć, że mój całkiem dobry komputer grzał się jak kaloryfer na ustawieniach ultra.

Ale dość już o grafice, czas przejść do kolejnej ważnej kwestii - grywalności. Tutaj nie jest już aż tak bezbłędnie. Poluje się bardzo przyjemnie, twórcy zadbali o wysoki realizm symulatora. Zwierzę należy najpierw wytropić (lub liczyć na to, że przypadkiem wpadnie się na jakiś okaz), a następnie ustrzelić. Tutaj tradycyjnie już mamy do dyspozycji system określający w jaką część ciała trafiliśmy nieszczęsnego jelonka czy inne leśne zwierzątko (o ile można tak powiedzieć np. o niedźwiedziu). Oprócz głównych organów, takich jak serce i płuca, mamy też rozróżnienie na czaszkę i inne części szkieletu. Większość strzałów z broni mniejszego kalibru kończy się tak, że ofiara bierze nogi za pas i zaczyna się trzeci etap polowania - tropienie rannej zwierzyny po śladach krwi. Nie jest to wcale prosta sprawa, trafiony okaz może przebyć naprawdę długi dystans zanim padnie martwy. Pamiętam moje pierwsze polowanie w tej grze - ucieszyłem się, że jeszcze przed ruszeniem się choćby o krok po rozpoczęciu rozgrywki, zobaczyłem jelonka średnio oddalonego ode mnie i stojącego idealnie na wprost. Oddałem strzał, ale zwierzak natychmiast uciekł gdzie pieprz rośnie. Podążałem zanim aż do wodopoju, gdzie postanowił chwilę odetchnąć po szalonym biegu. Byłem przekonany, że to inny egzemplarz, bo chwilę wcześniej urwał mi się trop. Strzeliłem i znów okazało się, że muszę podążać za ofiarą. Dorwałem go jeszcze kawałek dalej i oględziny potwierdziły tożsamość jelonka - dwa trafienia oznaczały, że to mój pierwszy cel. Dodam w tym miejscu, iż ciekawym rozwiązaniem jest to, że gra pokazuje gdzie trafiły poszczególne strzały. Robi to przy pomocy opisu i modelu rentgenowskiego zwierzaka z zaznaczeniem trajektorii pocisku i podświetleniem miejsca trafienia. Świetne rozwiązanie, ale zdecydowanie brakuje śladów po kulach na modelach ciał ustrzelonych zwierząt.

W grze dostępnych jest po kilka rodzajów broni z poszczególnych typów uzbrojenia (sztucery, strzelby, rewolwery i łuki). Poza tym mamy do dyspozycji wabiki, namioty a nawet quada. W tym miejscu wrócę do tematu DLC - dodatki do tej części nie są tak drogie jak w przypadku poprzedniej odsłony (ok. 30 zł za sztukę) i grze daleko do niesławnego modelu pay 2 win, ale wspomniany quad (ale też namioty) to bardzo przydatne przedmioty, których wykupienie ułatwia znacząco rozgrywkę. We wrześniu tego roku ma pojawić się DLC z nową mapą - sawanną (o dziwo zabraknie na niej tzw. Wielkiej Piątki). Kto wie, może dzięki temu theHunter zyska jeszcze jeden tytuł - najpiękniejszego afrykańskiej krajobrazu w grach wideo. Dostępny jest też tryb multiplayer, w którym polowania stają się zdecydowanie łatwiejsze (w końcu można biedne zwierzaki ostrzeliwać synchronicznie z kilku karabinów), ale raczej ciężko się połączyć z obcym graczem i lepiej spróbować ze znajomymi. Ostatnią kwestią, o której chciałbym wspomnieć jest to, iż nawet uwzględniając dodatki, liczba gatunków zwierząt wcale nie powala. Jest to ledwie kilka rodzajów na każdą mapę (i chyba tylko jeden typ ptaków), co wydaje się nieco dziwnym rozwiązaniem. Pozostaje jednak nadzieja na to, że kolejne dodatki nieco bardziej rozszerzą dostępną w grze faunę.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones