Film jest fajny, ale w ogóle nie oddaje twórczości Bukowskiego. Rourke biega, gada, pajacuje. Przez cały czas myśl krąży mi po głowie "Przecież to nie jest Chinaski". Tę postać dobrze oddaje krótka rola samego Bukowskiego w filmie, który tylko siedzi, milczy i gapi się w przestrzeń. Może mało ciekawe, ale prawdziwe. Natomiast z miłości Henry'ego i Wandy zrobiono w pewnym momencie trochę typowy melodramat, co jest kolejnym minusem.
Koniec końców ogląda się nieźle, ale nie jest to szczególnie dobra ekranizacja.