Dwójka detektywów/policjantów - Pete i Katherine podążają tropem afrykańskiego demona, który ucina w Miami głowy Nigeryjczykom. Ponadto przewija się niemrawie wątek rozbitego małżeństwa Pete'a. Tyle. Wykonanie jest w średnie. Mamy tu niezłe zdjęcia i nienajgorszą muzykę, miejscami nawet fajny klimacik, nienajgorszą obsadę, dość sympatycznych bohaterów, a sama fabuła choć bzdurna i prosta wydała mi się z początku ciekawa i dość obiecująca. Ponadto film kręcono w dość ciekawych lokacjach. Z drugiej strony mamy scenariusz, który jest po prostu słaby. Z pomysłu Łowcy Głów zrobiono coś na kształt policyjnego thrillera o seryjnym zabójcy (tyle, że tu zabójcą jest demon). Było oczywiście trochę idiotyzmów. Nie wyjaśniono w żaden sposób istnienia samego demona, ani jego intencji (nie kupuję bełkotu tego Nigeryjczyka). Jego wygląd poznajemy pod koniec i może budzić śmiech, wcześniej widzimy tylko jego narzędzi zbrodni. Mimo, iż jest nim niby jakiś ostry przedmiot (nie wiem jak go nazwać) to jednak głowy odpadają przez jakieś magiczne iskry (?!) i ogólnie jego ataki nie podobały mi się za bardzo. Zabrakło tu gore - niby lecą głowy, ale jakoś tak bezkrwawo.
Mimo wad film da się oglądać i za bardzo nie nudzi, ale mogło by być duuużo lepiej.