Zawsze zastanawiało mnie, co kieruje mężczyzną, który z własnej woli zostawia rodzinę, kochającą, piękną kobietę, przyjaciół i idzie na wojnę. Idzie i cieszy się. Cieszy, że będzie zabijał takich samych jak on, którzy też zostawili rodziny. Ma poczucie wielkiej misji i bohaterskiej postawy.
I ciekaw jestem, czy potem, na polu bitwy, leżąc w błocie z urwaną nogą, dalej chce być bohaterem i czy drugi raz zrobiłby to samo, co zrobił.
Film dobry, ukazuje nie tylko aspekty, o których pisali szanowni poprzednicy. Ukazuje, jak jedną decyzją można zmarnować nie tylko swoje ale i ukochanych osób życie.
Wojna to najgłupszy sposób rozwiązywania sporów.
Co kieruje? Motywacje z pewnością są różne, ale czy nie zapomniałeś (?), że mężczyzna może iść na wojnę, bo kocha swoich bliskich, swoją żonę i dzieci? By ich chronić/zapobiec niebezpieczeństwu/pragnąć lepszej przyszłości (nie mam na myśli oczywiście napaści w imię Lebensraum)? Mam nadzieję, że jednak nie należysz do przeogromnego grona dzisiejszych wykastrowanych mężczyzn... "Wojna najgłupszy sposób" - dziecinada... Czy wojna obronna jest najgłupszym sposobem???
Przecież te same ideały i ten sam hormon pcha również przeciwników do wojny. Ba najlepsze przemówienia generała Custera odtworzone w filmach, zwłaszcza o wojnie secesyjnej w Ameryce, miały na celu wręcz zagotowanie testosteronu w jego żołnierzach.
Można to odczytać dwojako: jako majstersztyk, lub jak obrzydliwa manipulacja. Zależnie od punktu siedzenia. Albo od tego, czy chcesz mieć czarnego niewolnika, czy nie.
Dlatego nie warto patrzeć w swój jedyny punkt widzenia i nie obrażać przy tym dzisiejszych "wykastrowanych" prze ciebie mężczyzn. I dlatego tak mnie denerwuje ten nasz polski egocentryzm wojenny.
jaka wojna obronna? ten koleś był w armii agresorów jak już coś i oczywiście ze wojna to najgłupszy sposób rozwiązywania sporów, a ja ty uważasz że pójście na wojaczke to fajna zabawa i cos co mężczyźnie ma przynieść honor i splendor i w ten sposób okazuje swoja miłość do swoich bliskich, swoją żonę i dziec t sądzę że ty jesteś tym wykastrowanym
Wojtos kompletnie nie rozumiem co piszesz. Byłeś w wojsku ???? Z jakiej własnej woli ????? Żołnierz dostaje rozkaz i polecenie wykonać. Za dezercję karą jest śmierć. Nie rozumiem zupełnie twojego postu.
Temat stary ale na szczycie filmu więc odpowiem.
Na wojny z własnej woli idą albo alphy które widzą w niej szansę na wyrwanie się z domu i od rodziny. Mój pradziadek np zostawił rodzinę w Polsce wlaczył na kilku frontach i miał trzy żony jednocześnie w trzech różnych częściach Europy.
Idą tam też bety które bawią się w rolę psa pasterskiego ,broniącego stado przed wilkami, ale gdzie mężczyzna najlepiej obroni rodzinę jak będąc przy niej?
W Ameryce wolontariusze jechali na wojnę a ludzie żyli dalej własnym życiem i ci co nie pojechali dymali kobiety i robili dzieci.
Ja osobiście w życiu bym nie odstąpił rodziny na krok w sytuacji wojny.
Posiadanie armii i jej używanie jest jedną z cech cywilizowanych społeczeństw. To się może nie podobać i ja to nawet rozumiem. Ale np. Polska Szlachecka przez około 300 lat nigdy nie prowadziła wojny napastliwej, zawsze były one obronnymi albo w celu egzekwowania swych praw. Ludzie wtedy muszą bronić się by nie stracić wszystkiego, także i swoich bliskich. A jak się opuszcza rodzinę to trzeba liczyć na dobre wartości człowieka np. wierność. A jeśli to zawiedzie to pozostaje wybaczenie... Życie jest poważne. Dzisiaj obyczajowość bardzo poluzowała I obchodzi się bez wojen... To chyba też nie buduje.