Spodziewałem się, że będzie to bardzo dobry film Stanleya, ale w trakcie seansu ten reżyserski geniusz po raz kolejny mną pozamiatał (a już myślałem, że widziałem wszystkie arcydzieła Stanleya:). Mimo upływu 55 lat Ścieżki Chwały wyglądają bardzo świeżo. Perfekcyjne zdjęcia z pewnością w tym pomagają. Dialogi są również świetne. Odnosiłem też wrażenie, że jest to starszy brat Full Metal Jacket. Chwilami ten sam sposób zachowania czy wysławiania się żołnierzy i rzecz jasna genialny sposób przedstawienie bezsensu wojny. Mimo, że Ścieżki robią to w sposób prostszy wymowa jest równie wspaniała. Dużą zasługę mają w tym aktorzy z Kirkiem na czele, ale na mnie ogromne wrażenie również zrobił Timothy Carey, Adolphe Menjou czy nawet niezapomniany barman z Lśnienia - Joe Turkel. Zakończenie jak już ktoś wspomniał ma niesamowity klimat i niemała w tym zasługa samej żony Stanleya :)
Bez tego nie pooglądałbym wielu genialnych filmów. Nawet na kablówce nie wszystko emitują :)
"Ścieżki Chwały" to prawdopodobnie najwybitniejszy film Kubricka. Przy użyciu minimalnych środków Stanley stworzył jeden z najbardziej rzetelnych obrazów bezsensu i hipokryzji wojny, wielkie pacyfistyczne dzieło.