I zaskoczył mnie po raz wtóry. Sądziłem, że po obejrzeniu takich arcydzieł jak "2001: Odyseja kosmiczna", "Mechaniczna pomarańcza", "Lśnienie" czy "Full Metal Jacket" nie zobaczę niczego godnego uwagi, ale oczywiście byłem w całkowitym błędzie, Kubrick za to pokazał, że przed tymi filmami kręcił równie dobre lub prawie tak dobre jak potem.
Owy antywojenny obraz jest poruszającym spektaklem, pokazuje taką beznadzieję, bezsens, głupotę wojny, a dzięki sprawnej reżyserii nie jest to obraz nużący, jak to czasami bywa.
Praca kamery, jak w scenie idącego tunelem okopu Kirkiem Douglasem, a w tle wybuchają bomby, robi duże wrażenie. Oglądając to już widać, że nie jest to kolejny przeciętny obraz, jakich wiele, ale coś dużo lepszego.
Każda scena jest tutaj na miejscu, nie ma miejsca na sztuczność, na oszukiwanie widza. Kubrick nie jest tego typu człowiekiem, dba o najmniejsze detale, pokazuje prawdę, jakakolwiek by ona nie była.
Doskonałe role Kirka Douglasa i demonicznego szaleńca-generała (w tej roli George Macready), świetne zdjęcia i wspomniana powyżej praca kamery dopełniają całości. Oraz scenariusz, do głębi poruszający, szczególnie w ostatniej scenie ze śpiewającą Niemką.
8/10 (czyli bardzo dobry)