bardzo dobry film, którym głownym celem, było chyba przedstawienie widzowi, absurdalności wojny. Na przykładzie skazania trzech losowo wżietych żołnierzy, którym postawiono zarzut tchórzostwa, mistrz Kubrick zręcznie buduje całą historie, ich oczekiwnania na niesprawiedliwą śmierć. Zdradze że film jest pozbawiony klasycznego happy endu, a myśle że niektórzy hollywoodcy reżyserzy, byli by sklonni do takiego skonstrowania fabuły, aby główni bohaterzy w ostatniej chwili oswobodzili się i pokazali prawdziwą siłe i chwałe amerykańskich żołnierzy. Finałowa scena rozstrzelania skazanych, to jedna z takich, które mogą utkwić w pamięci, a które same są istotą filmu!
wszystko pięknie, tylko, że to nie byli Amerykanie, tylko Francuzi:-) ale myślę, że jakby nie było, Kubrick nie pawał do sympatią do żadnego wojska ("Dr. Strangelove", "Full Metal Jacket"), a i historia ze "Ścieżek..." jest tak uniwersalna (traktuje o absurdzie wojny w ogóle), że mimo, iż mamy do czynienia z Francją, to jakoś wyjątkowo nachalnie nasuwa mi się tu próba wyszydzenia USA, ale to tylko moje osobiste dywagacje:-)