Wyszłam do kina zupełnie bez pomysłu co chciałabym obejrzeć. Moim jedynym celem było rozerwanie się. Akurat zaczął się film "Ślub doskonały". Pomyślałam, że to pewnie jakaś lekka komedia romantyczna. Ku mojemu zaskoczeniu już w pierwszej scenie była uwielbiana przeze mnie Ewa Kasprzyk. No szok, super seans się zapowiada, same gwiazdy kina. Niestety entuzjazm szybko opadł. Dobrze ktoś określił, że to nowa wersja filmu "Wyjście awaryjne", z bluzgami i nieśmiesznymi dialogami. Wynudziłam sie na tym filmie i sporo czasu przesiedziałam w Internecie.... szkoda mi było tych 30 zł by wyjść, cały czas miałam nadzieję, że coś się rozkręci. Tego filmu nie zdołali uratować nawet czołowi polscy aktorzy. Ktoś pyta dlaczego zgodzili się zagrać w takim filmie. Ano żyć za coś trzeba, a że dobrych filmów się już nie kręci to bierze się jakąkolwiek ofertę pracy. W kinie w niedzielny wieczór było około 10-15 osób. W tygodniu nie będzie lepiej. Wielka szkoda, polska kinematografia upadła na dno. W PRL-u przy ograniczonym budżecie powstały świetne filmy, które ogląda się do tej pory. Obecnie nie ma nic wartego uwagi :(