Próbowałam w tym morzu dyskusji znaleźć jakieś sensowne informacje na temat rzekomego
uwspółcześnienia sztuki, ale nigdzie nie znalazłam wyjaśnienia, które jest dość oczywiste: film
opowiada o...kręceniu filmu.
Tak więc wszystkie sceny z komórkami, samochodami i kawą w plastikowych kubeczkach to
sceny, gdzie spotykają się aktorzy poza planem filmowym. Również sympatie inaczej
wyglądają na planie, a inaczej poza nim - ostatecznie aktor grający Albina dogaduje się z
aktorką grającą Anielę, "Gustaw" znajduje sobie jeszcze inną, a "Klara" i "Radost" razem
odchodzą w stronę zachodzącego słońca.
Tak naprawdę moje przypuszczenia nabrały kształtów dopiero w tej końcowej scenie, po
"Końcu?". Byłabym wdzięczna, gdyby ktoś uzupełnił bądź skorygował moje rozumienie tego
filmu.
I szczerze powiem, że o ile na początku myślałam, że Bajon przymierza się do czegoś na miarę
najnowszej inscenizacji "Moralności pani Dulskiej" z Cielecką, o tyle po tym, jak zrozumiałam jego
zamysł, film trochę zyskał w moich oczach.
Fakt, nie jest to dzieło najwyższych lotów, ale myślę że ratuje go Maciek Stuhr (jak na ironię,
dokładnie tak jak mówi na początku filmu) i Więckiewicz :)
Ja to odebrałem w ten sposób, że mentalność człowieka nic się nie zmieniła i problematyka "ślubów panieńskich" jest nadal aktualna. Ale to tylko moja interpretacja ;)