Ten amerykański reżyser, który tematami poruszanymi w swoich filmach wyprzedzał i przerastał inne amerykańskie produkcje z tamtych lat, świetnie ukazał rozpad patriarchalnego modelu rodziny jako skutek rodzącej się choroby psychicznej głównego bohatera poddawanego eksperymentalnemu leczeniu. Polecam.
'patriarchalnego modelu rodziny' - czyli po prostu rozpad rodziny, po co używać jakichś marksistowskich terminologii?
No ale przecież to ma kluczowe znaczenie dla fabuły, że ojciec jest jedynym żywicielem rodziny i zależy od niego jej egzystencja. Żonie kategorycznie zabronił zajmowania się czymkolwiek innym niż domem - jest to wyraźnie podkreślone. A to, że dostaje pierdo.ca religijnego na punkcie Abrahama, też jest wymowne.