Takie filmy są po to byśmy mogli przeżyć katharsis, nauczyć się czegoś na wszelki wypadek. Czego uczy ten film? 1. Troski o relacje (rodzice-dzieci, mąż-żona), 2. Tego, że umieranie przenosi się na najbliższych, infekuje, zagnieżdża się i w nich żyje. 3. Że każda chwila może być intymna, jeśli nadamy jej takie znaczenie. 4. A najważniejsze są piękne wspomnienia - ich nie można obrócić przeciw sobie, ani przeciw nikomu innemu. 5. Śmierć jest zjawiskiem ekstremalnym, zakłóca porządek, zniekształca nawet oczywistość.
Niesamowity obraz, ale tematyka wymusza dłużyzny i zawiechy.
Na marginesie, nigdy wcześniej nie widziałam tak cichej, niewyuzdanej, zmysłowej i przejmującej zdrady.