PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=341466}
6,3 51 200
ocen
6,3 10 1 51200
7,1 22
oceny krytyków
33 sceny z życia
powrót do forum filmu 33 sceny z życia

Ktoś powiedział , nie pamiętam już kto " ten film jest za dobry , żeby przyjął się w Polsce " to prawda . Życzyłabym sobie abym i ja w przyszłości mogła zrobić dzieło na miarę filmu Pani Szumowskiej , bo zrobić w naszym kraju dobry film , który nie powiela schematów , to prawdziwa sztuka .

ocenił(a) film na 8
Bella_Kate

Zgadzam się z Tobą i nie rozumiem dlaczego jest tak niska średnia jak czytam poniższe opinie że film jest nudny, że o niczym właściwie nie mówi tylko o śmierci kobiety, która chorowała na nowotwór to wydaje mi się że są to niesprawiedliwe oceny bo film porusza problemy które dotyczą zwykłych ludzi i właściwie bez ogródek pokazuje jak choroba niszczy nie tylko tą osobe, która jest chora ale i całą rodzine. Osobiście bardzo podobał mi się ten film. I chyba kto nie był świadkiem podobnych zdarzeń w swoim życiu właściwie nie zrozumie go w pełni. Jest rzeczywiście za dobry bo jest beznadziejnie prawdziwy.

ocenił(a) film na 8
xoxox

Każdy ma inną wrażliwość , każdy inaczej reaguje w różnych sytuacjach życiowych i każdy oczekuje od filmu czegoś innego . Nie można powiedzieć , że ludzie dający 33 scenom z życia niską ocenę nie rozumieją go , film po prostu jest sprzeczny z ich światopoglądem . Ludzie żyją według określonych zasad i reguł , kanony są z góry narzucone , kiedy ktoś nam umiera płaczemy , wpadamy w depresje , kiedy rodzi się nam dziecko cieszymy się ; te właśnie osoby nie będą mogły zrozumieć że są ludzie , a raczej mnóstwo ludzi , którzy nie żyją według tych zasad , którzy patrząc na stół , nie widzą tylko stołu ale też co jest na stole , za nim i pod nim . Ktoś wspominał o pseudointelektualnym bełkocie , nie bądźmy śmieszni w swojej ocenie :) krytykujmy ale bez popadania w śmieszność .

ocenił(a) film na 1
Bella_Kate

Film niestety jest słaby. Nie dlatego że jest nieprawdopodbny czy brzydki. On po prostu jest po nic. A raczej po to, by wydać te pieniądze z dotacji. Nie wiem, czy tacy ludzie są, może i nie (to naprawdę nie ma znaczenia), chodzi o to, że niczego się o nich nie dowiedzieliśmy. Mogę się założyć za pięć lat nikt nie będzie pamiętał o 33 scenach z życia, bo w tym czasie powstanie mnóstwo równie po-nic-filmów, ale może przynajmniej lepiej udżwiękowionych.

Su_albo_Andy

Tak najważniejsza jest wrażliwość, ale stwierdzenie, że ludzie którzy dają mu mało punktów go nie rozumieją moim zdaniem jest trafne, ci nie wiem po co oglądają dramaty, skoro oczekują od filmu pokazywania kolorowych, śmiesznych historyjek i do tego autentycznych, więc najlepiej, żeby bohater przypominał jego. Film ten nie jest po nic, tylko właśnie po to by pokazać, że takich ludzi jak ci bohaterowie jest mnóstwo, a jak ktoś w to nie wierzy to znaczy, że albo żyje w jakim wyidealizowanym świadku, albo nie potrafi patrzeć wokół siebie, ewentualnie go to nie interesuje. A może jak stwierdził 'xoxox" nie przeżył w życiu dostatecznie dużo, by to zrozumieć.
Nie rozumiem czemu wszystkie filmy mają być po coś, czytaj po to by widza bawić, żeby sobie odetchnął od świata, od tego są inne gatunki filmu, a nie dramaty.

ocenił(a) film na 1
Aena20

Ależ film "po coś" nie znaczy "dla rozrywki" czu "nauki", niewiele jest głębszych filmów niż "Piknik pod Wiszącą Skałą" a czego jak czego, ale puenty czy komedii tam nie uświadczysz. "33 sceny z życia" to intelektualny odpowiednik "Dlaczego nie?" i "Och Karol 2" tyle że au rebours. W kinie "masowym" wszystko jest ładne i czyste, bo tak, bo taki film się zwróci, w "33 scenach" wsystko jest paskudne i depresyjne, bo tak, bo na to są dotacje państwowe (czyli się zwróci). Nie uważam, że takich filmów, jednych i drugich, nie należy pod żadnym pozorem oglądać i lubić. To po prostu tylko nie są arcydzieła. A "33 sceny z życia" za to koszmarne nadęcie ("Och Karol 2" jest przynajmniej bezpretensjonalny...) za którym zionie intelektualna pustka uznałam, i uznaję nadal (obejrzałam po raz trzeci i dalej nic, żadnego jasnego punktu) za nieporozumienie.

Su_albo_Andy

Każdy ma prawo do swojego zdania, a jednak dobrze mieć trochę pokory w ferowaniu ocen. Ty w swojej ocenie przyjmujesz bardzo egocentryczną perspektywę - mówisz że film jest po nic - ale to Ty w nim nic nie znalazłaś. Mówisz że zionie pustką intelektualną - ale to Twój intelekt nic w nim nie znalazł. Może interesują Cię inne sprawy, czym innym żyjesz, masz inną wrażliwość i poczucie estetyki. I dobrze. Ale nie mów że takie filmy nie powinny powstawać (dlatego, że Tobie się nie podobają). Dla mnie w tym filmie było coś bardzo osobliwego i pociągającego, realizm niektórych scen wręcz mnie magnetyzował, i bardzo się cieszę że w komisjach od przydzielania dotacji zasiedli ludzie którym nie było żal pieniędzy na ten film. I owszem, mogę się założyć że i za 5 lat i za 10 będę ten film pamiętać (minęło już dwa, a wciąż jest bardzo żywy w mojej pamięci), i pewnie nie tylko ja. Ale ale... będą też ludzie pamiętać film "Och Karol 2", a jakże - i bynajmniej nie dlatego że nie jest "po nic" ani że jest "bezpretensjonalny" (co tak właściwie przez to rozumiesz , bo jakoś nie mogę przetrawić tego epitetu) - ale dlatego że polska telewizja nie da o nim zapomnieć. A ja wcale nie będę bić piany że ten film wcale nie powinien powstać.

ocenił(a) film na 1
katarpo

Pozwoliłam sobie na tak emocjonalną i niską ocenę "33 scen" wyłącznie dlatego, że szukam w filamch wszystkiego tego, co piszesz, że znalazłaś/łeś w 33 scenach. Dałam filmowi dwie drugie szanse. Jako żywo nic nie jest nie tak z moim intelektem, życiem emocjonalnym, nie cierpię także na niedostatek wiedzy z dziedziny filmoznawstwa. Umiem docenić kunszt filmu, który do mnie nie przemawia, umiem rozponać, że film, który rzucił mnie na kolana ma poważne niedoróbki. Jest tylko jedna rzecz, na którą jestem cięta na tyle, by wchodzić na internetowych portalach w spory z obcymi ludźmi - pustka, która pełna zadufanej wyższości udaje głębię. Kto wie, może Twoje doświadczenie i wrażliwość pozwalają Ci znaleźć w filmie coś osobistego i przez to pociągającego. Podobnie jak człowiek, który zakochał się po raz pierwszy, gdy kwitły kasztany do końca życia będzie wzruszony na ich widok. Ale ja widzę tylko kasztany. Tylko nagiego cesarza. Tylko słaby warsztatowo film bez pomysłu, z dziurawym scenariuszem, ale z nadęciem.
Szczerze pozdrawiam :-)

Su_albo_Andy

Zaznaczę na początek, że nie próbowałam sugerować że coś jest nie tak z Twoim intelektem albo życiem emocjonalnym. Powiedziałam że Twój intelekt i Twoja wrażliwość nic w tym filmie nie znalazły - zgodnie z tym co sama mówisz zresztą. To nie był przytyk. Ludzie mają różne "klucze" którymi otwierają sobie drzwi do różnych filmów. Ja nie mam klucza do wielu filmów, którymi zachwyca się spore grono osób, Ty najwyraźniej nie masz (może na razie, może w ogóle nie będziesz miała) klucza do "33 scen z życia". Akceptuję w pełni to, co napisałaś na temat swojego odbioru tego filmu. Ale czym innym jest powiedzieć że "film do mnie nie przemówił", a czym innym ferować wyroki, że nie powinien powstać i że jest nadęty i pusty. Cały mój poprzedni post był wymierzony tylko i wyłącznie w to Twoje zamierzenie, aby swojej ocenie nadać rangę oceny super-zobiektywizowanej i w jakiś sposób nadrzędnej - bo Ty się znasz na filmach. Powtarzam - ten film do CIEBIE nie trafił i cokolwiek o tym nie myślisz to jest to wyłącznie Twoja subiektywna ocena. I ilość "szans" jakie dałaś temu filmowi a on z nich nie skorzystał, nic tutaj nie zmieni.
Ja doceniam "33 sceny z życia" za wiele rzeczy. Za samo podjęcie tematu śmierci - wbrew pozorom, choć śmierć jest jednym z najważniejszych (o ile nie najważniejszym) wymiarem naszego życia, w filmach podejmuje się tą tematykę dość rzadko. Czasem, jak już się o niej mówi to np. tak jak w "Melancholii" (która, żeby nie było - też bardzo mi się podobała) - śmierć ugładzona, wzniosła, poetycka. Oglądanie "Melancholii" wciąga, powoduje że razem z bohaterami "czekamy na śmierć", a strach jaki nam się udziela ma w sobie coś pięknego, oczyszczającego, wzniosłego. Ale czy taka, albo tylko taka jest prawda o śmierci? "33 sceny z życia" pokazują coś zupełnie odwrotnego - brzydotę śmierci jako zjawiska cielesnego, naturalistycznie pokazanego, okradzionego z pięknych piórek. Nie ma wzniosłych przemówień na koniec życia, nie ma przełomów związanych z czyimś odejściem, nie ma żadnej metafizyki. Tylko pustka, jakieś pęknięcie wśród codziennych wydarzeń, a tu trzeba żyć, trzeba kogoś pochować, trzeba się zająć formalnościami, trzeba pchać różne sprawy dalej. Tylko żyje się teraz z jakimś "pęknięciem" - niby ledwo dostrzegalnym, a jednak bardzo destrukcyjnym. Ta destrukcja się szerzy, choroba przechodzi na najbliższych, którzy niby nic, żyją sobie dalej, ale niepostrzeżenie oddalają się od siebie, piją, zdradzają, są coraz bardziej zagubieni i samotni. Takie pęknięcie spowodowane przez śmierć jest jak trucizna - niby sprawy codzienne się toczą, próbując utrzymać dawny rytm, a jakoś wszystko idzie nie tak. Śmierć naturalistyczna, szkaradna, zła i rozsiewająca swoje szkaradziejstwo - a nie tak jak w większości filmów ufiokowana, uskrzydlająca, uperfumowana, uwznioślająca. A jednak w tym szkardziejstwie był jakiś magnetyzm - może to osobistość przekazu, bo przecież film oparty był na własnych przeżyciach reżyserki. Ja czułam że to jest prawdziwe i dramatyczne, i ta prawdziwość, naturalizm i intymność przekazu mnie magnetyzowały. Nie spodziewałam się wcale dowiedzieć "czegoś o tych ludziach" (jak tego Ty oczekiwałaś zdaje się) - samo pokazanie zjawiska było dla mnie czymś bardzo nowatorskim i mocnym.
Oczywiście, nie piszę tego po to, żeby Cię przekonać do tego filmu - chciałam tylko opowiedzieć o swoim jego odbiorze - po to, żeby nasza rozmowa nie zamieniła się w przepychanki typu "ja mam dobry gust", a "właśnie nie, ja mam dobry gust".
Myślę sobie że z tymi filmami poruszającymi temat śmierci to w ogóle jest ciekawa sprawa. Myślę że temat jest na tyle ważny, mocny, trudny, że każdy ma właśnie te swoje "klucze" z jakimi przez te tematy podróżuje - to one wyznaczają, przez jakie miejsca chce, a przez jakie nie chce w tym temacie chodzić. I czasem może to mieć naprawdę mało wspólnego z samą wartością filmu. Przypomina mi się sytuacja z filmem "Wszystko będzie dobrze" - nie wiem czy widziałaś? Chłopiec i nauczyciel - alkoholik, wielki bieg, wielkie poświęcenie - a wszystko dla matki umierającej na raka. Nie chcę wchodzić w ocenę tego filmu, powiem tylko że jak wychodziliśmy z kina w grupie znajomych, każdy miał wrażenia całkiem pozytywne - tu jakieś wzruszenie, tu docenienie gry aktorskiej, tu sprawności przedstawienia problemu alkoholowego. Tylko jeden kolega strasznie był najeżony - pytał właśnie jak Ty - że po co takie filmy powstają, że beznadziejny, że zmarnowana taśma, i tak dalej. temu koledze matka niecały rok wcześniej zmarła na raka - oczywiście nie pytałam czy jego ocena miała coś wspólnego z tym faktem, możliwe nawet że by gorliwie zaprzeczył. Ja z jednej strony poczułam się głupio, że co ja właściwie mogę o takich filmach wiedzieć, ale z drugiej strony - subiektywne uwarunkowania odbioru tego typu filmów w tamtej sytuacji pokazały się dość wyraźnie. I wcale nie tak łatwo powiedzieć, co tutaj jest "tylko kasztanami" a co kasztanami wymieszanymi z osobistą "nakładką" jakiegoś rodzaju.
No, i kończąc powiem, że dało mi do myślenia jedno zdanie z Twojego postu: "jedna rzecz, na którą jestem cięta [...] - pustka, która pełna zadufanej wyższości udaje głębię". Ciekawe, ale i mnie to właśnie w filmach razi, i to bardzo. Ostatnio pomstowałam na film "Wygnanie" - tymi samymi niemalże słowami - dla mnie to jest właśnie wielka i napompowana pustka, udająca arcydzieło, nabierająca innych na bycie arcydziełem i proponująca wielką podnietę wokół swojej "arcydzielności". Uświadomiłam sobie, że mnie też trudno byłoby przekonać, że w przypadku tego filmu "cesarz jest ubrany" :) No cóż, znowu z lekkim samozadowoleniem podkreślę, że nigdzie nie pomstowałam na fakt powstania tego filmu i udało mi się powstrzymać od krytykowania gustu tych, którzy rozsiewają zachwyty na jego temat ;)

ocenił(a) film na 8
Su_albo_Andy

Słabą to my mamy publiczność w naszym kraju , ten film nie jest dla polskich widzów , polska mentalność nie pozwala na odpowiedni odbiór tego filmu , jak już wspominałam w temacie , ten film jest za dobry żeby przyjął się w Polsce . Tak samo było z Kieślowskim - najwybitniejszym reżyserem pochodzącym z Polski , wychwalany i dobrze znany za granicą - u nas krytykowany , bo nierozumiany .

ocenił(a) film na 3
Su_albo_Andy

Sprawa jest prosta... Film jest miałki. Nie wiem nad czym krytycy i ludzie się rozpuszczają z zachwytu. Takich historii w kinie było już wiele. Niestety polskie kino w większości jest słabe, błahe i często o niczym nie mówiące.
A dla porównania... Postawmy "Plac Zbawiciela" czy "Ono" przy tym filmie... Poza tym gra aktorów jest strasznie sztywna a może takie założenie miał scenariusz czy reżyser...
Ja tego nie kupuję... W kinie strasznie wynudziłem się... Generalnie strata czasu.

ocenił(a) film na 5
janciovodnik

Mi także przeszkadzała sztywnośc, teatralnośc aktorów, która wprowadzała jakąś pompatyczność scen. A ten film właśnie z założenia nie miał być i nie powinin być pompatyczny. Miał pokazać śmierć, ale w taki normalny sposób. Ta sztywna teatralność chyba najbardziej zniechęca mnie do filmu i utrudnia jego oglądanie.
I mimo, że ta śmierć ma być tak po ludzku pokazana, to w filmie jst kilka wzniosłych scen, ale znowu wzniosłych tak jakoś teatralnie i nie przekonująco.

ocenił(a) film na 10
Martara

A do mnie ta teatralność bardzo przemawiała.

ocenił(a) film na 9
xoxox

Bo to nie jest film dla wszystkich. Nie mówie, że ludzie, którym się nie podobał są gorsi, ogólnie rzecz ujmując to nie jest to typowy, normalny film. I takie pytanie, skoro nie jest to film, który spodobałby się w Polsce to gdzie miałby się spodobać ? Polacy mają dobry gust i robią dobre filmy wbrew pozorom. Nie, nie pałam uwielbieniem do ojczyzny, ale stwierdzam fakty.

ocenił(a) film na 3
bleach

Nie jest dla wszystkich ale w ten sposób pokazana śmierć człowieka, problem z jej akceptacją przez rodzinę nie oddaje rzeczywiśtości... Przechodziłem podobna sytuację...
Dla porównania "Czas umierać"... no ale jest kino i kino... Także reżyser i reżyser....

ocenił(a) film na 9
Bella_Kate

Dobrze powiedziane;] Jestem na świeżo po obejrzeniu filmu i jestem zachwycony. Również sobie pomyślałem ze ten film trafi do fanów Kieślowskiego. Zdecydowanie jeden z najlepszych polskich filmów ostatnich lat i co zaskakuje to, że największymi atutami tego filmu jest to co zazwyczaj w polskim filmie kwiczy i kuleje czyli scenariusz, aktorstwo, świeże, otwarte, niezaściankowe i nieschematyczne spojrzenie. Niestety chyba niepotrzebnie wszedłem tutaj czytać komentarze, czar prysł... Siedze i czytam że normalni , cywilizowani ludzie, nie zachowywaliby sie w takich sytuacjach, a głowni bohaterowi przecież tacy byli więc film bez sensu, że film współprodukcji niemieckiej dlatego tak stworzony żeby źle pokazać Polaków, że film o niczym i bez sensu, że przeklinają nie wiadomo po co i dlaczego, że film niezrozumiały, że zachowania bohaterów wynikają z braku szacunku i miłości do rodziny a język z chamstwa, prostactwa i głupoty, że wszystko kompletnie nienaturalne i nieprawdziwe itd. Jedyne z czym się zgodzę to kiepski dubbing Adriana. Więc tym razem to JA czegoś nie kumam, dlaczego, dlaczego i jeszcze raz dlaczego Polacy kompletnie nie rozumieją takiego kina, i co gorsza to się tyczy nie tylko tych dla których wybitne filmy to Tylko mnie kochaj czy Transformers. Dlaczego tak niskie oceny i słabe komentarze pod takim filmem. Kieślowski - to było dość dawno miałem nadzieje Polacy się trochę zmienili od jego czasów, że polska mentalność się zmienia. Dlaczego 90% polskich widzów ogląda i widzi te rzeczy które wyżej wypisałem, jak można aż tak nie rozumieć, aż tak nietrafnie odebrać film. Najgorsze jest to że takie myślenie większości społeczeństwa (a właściwie brak myślenia) nie przekłada się tylko na brak popularności i dobrego odebrania tego filmu w Polsce, ale też negatywnie wpływa niezliczoną ilość rzeczy w naszej rzeczywistości i codziennym życiu:(

ocenił(a) film na 8
bitter_sweet_2

Niestety masz rację , ja też zastanawiam się dlaczego . Nie ma chyba jednoznacznej odpowiedzi na zadane przez Ciebie pytania , czas pokazuje , że jest wiele wybitnych dzieł niedocenianych przez przez polską publiczność . Wniosek chyba jest taki , że nieliczne polskie dobre produkcje są dla nielicznej publiczności , która je doceni .

ocenił(a) film na 5
Bella_Kate

Wybitnym dziełem to ten film bym nie nazwał. Może na polskie warunki to ten film jest originalny ale patrząc szerzej to produkcje o podobnej tematyce już były. Jak dla mnie duży plus za aktorstwo i nic więcej. Minus przede wszystkim dla pana od dzwięku. Cholery można dostać oglądając film i nie słysząc połowy dialogów bo są za cicho w stosunku do innych dzwięków.

ocenił(a) film na 8
em82

Tarantino powiedział " wszystko zostało już wymyślone i nie ma sensu się więcej trudzić " , co chyba jest bardzo logiczne i nie ma ku temu żadnych wątpliwości , więc nie mów , że filmy o podobnej tematyce już były . Wszystkie filmy powielają pewien temat , który kiedyś ktoś poruszył jako pierwszy . A w związku z tym , że kino ma ponad sto lat , nie powinno być to dla Ciebie chyba zaskoczeniem , dlatego Twój argument nie bardzo trzyma się kupy . Jeśli idzie o dźwięk , to ubolewam nad tym od dawna , ale niestety chyba nie będzie nam dane obejrzeć polskiego filmu z dobrym dźwiękiem . Nie uważam natomiast , że jest to tak rażące by klasyfikować ten film jako "ok" , to jeden z tych filmów , który dużo wniósł do polskiej kinematografii , a bynajmniej do współczesnego kina polskiego, natomiast jestem przekonana , że pozostanie niedoceniony , wiadomo z jakiej przyczyny . Ubolewam nad polską publicznością .

Bella_Kate

zgadzam sie w 100% i chyba jedyna odpowiedzią jest, że po prostu polska publiczność jest głupia, może się mylę, MOŻE (ale wątpię), ewentualnie nie wiem prostacka, to że nie umie docenić, wiadomo od zarania dziejów, ale to już nie jest tylko to, raczej właśnie ten fakt, że mamy tępe społeczeństwo, któremu nie chce się myśleć, wiec dla ich arcydzieła to filmy banalne, komedie, akcja, gdzie wszystko jest logiczne i podane na tacy. I chyba trzeba się z tym pogodzić, ale ja jakoś nie potrafię.
Chociaż można popatrzeć z drugiej strony, na pocieszenie, cieszmy się że jednak są tacy którzy potrafią docenić dobry film.

ocenił(a) film na 5
Aena20

Dlaczego wszystkich wrzucasz do jednego wora? "Tępe społeczeństwo" "polska publiczność jest głupia". To czy komuś się film podobał czy nie to kwestia gustu i tyle. Mnie się ten film nie podobał. Oceniam wszystko jako całość. Nie wystawiam oceny bo fajnie tam zagrał jednen aktor, albo że muzyka było super. Patrze na całość a tutaj niestety całość wyszła tak sobie. Dlaczego? Napisałem dwa posty wyżej. "Wszystko już zostało wymyślone i nie ma sensu się więcej trudzić" Fajnie, z takim podejściem to za dwa lata będziemy oglądac "33 scen z życia II"

ocenił(a) film na 8
em82

Jeżeli odnosisz się do mojej wypowiedzi to bardzo proszę o dostateczne uzasadnienie " z takim podejściem to za dwa lata będziemy oglądać 33 sceny z życia II " nie mam kompletnie pojęcia czy nie rozumiesz tego co napisałam , czy jesteś idiotą , czy chcesz , choć bardzo nieudolnie zrobić komuś na złość ? Jeżeli nie prawdą jest fakt , że każda tematyka w filmie była już w jakiś sposób bardziej lub mnie poruszona to bardzo Cię proszę wymień je . Wymień czego jeszcze filmowcy nie dotknęli .

ocenił(a) film na 3
bitter_sweet_2

Pisząc o tym filmie nie przytaczałbym Kieślowskiego... To bardzo zawieszona poprzeczka... Mistrz nigdy nie był pretensjonalny i nie nudził widza swoimi filmami... No i co najważniejsze tworzył magię kina...

ocenił(a) film na 8
Bella_Kate

Gdy gł bohaterka ogląda zdjęcie komórki rakowej i stwierdza, że jest piękne... - ta scena sygnalizuje prawdopodobne problemy z odbiorem całego filmu, który pokazuje daleką od uproszczonej historię spotkania ze śmiercią. Czy potrafilibyśmy stanąć "oko w oko" z zabójcą własnej matki i dostrzec jego okrutne piękno? Czy umiemy przyjrzeć się emocjom towarzyszącym śmierci zanim wrzucimy je wszystkie do worka "żałoba"? Szumowka w ostrym świetle szpitalnych jarzeniówek pokazuje to, o czym nie rozmawiamy, żeby nie pomniejszać swojej przyjemności życia. Śmierć tańcząca wokół najbliższych pobudza, przewartościowuje, każe się zastanowić, zmierzyć, zmienić, rozbudza instynkty, wyostrza zmysły. Ja dostrzegam piękno i wartość zdjęcia, na którym Szumowska uchwyciła... "komórkę rakową". Inni - nie... Nic na siłę. Acz radzę się nie zamykać na filmy, które w jakimś miejscu i w jakimś czasie nie przypadły nam do gustu. Być może trafiły na nieodpowiedni grunt.

A w związku z tym, że nie myślimy o śmierci, zapodam słynnym dialogiem by Woody Allen:
- I'm dying...!
- ?????
- No... Not now... Eventually!!!!!!!!!!!!!!!!!

ocenił(a) film na 9
Bella_Kate

Mi też się bardzo podobał ten film. Jest pod względem siły wyrazu i estetyki podobny do kinematografii rosyjskiej z genialną grą aktorską i poruszanymi głębokimi i bardzo życiowymi tematami: śmierci, ludzkiego cierpienia. Gra Stuhra jest jak zawsze imponująca.

użytkownik usunięty
Bella_Kate

no ale bez takich argumentow, typu, "jak ci sie nie podoba, to widocznie nie zrozumiales bo film nie jest dla wszystkich" itp nie pochlebiajcie sobie. przy kazdym pseudointelektualnym, ale rowniez czesto przy dobrym filmie widze podobne komentarze. wszyscy uwazaja sie wyjatkowych czy jak to jest? taki argument jest smieszny, bo ludzie skupiaja sie na swoim subiektywnym odbiorze. nie daltego, ze kots uznal film za dobry, gleboki itp. wiec nie ma co ubolewac nad polska publicznoscia, a nad polskimi tworcami, ktorzy nie umieja dotrzec do publicznosci.
co do filmu to uwazam, ze jest slaby i wymuszony. naprawde, jesli ktos za glownego bohatera wybierze smierec i chorobe, to reszta nie ma znaczenia? dla mnie to za malo. do tego cala histroia jest opowiedziana strasznie pretensjonalnie. widac, ze rezyserka bardziej zna sie na rezyserii niz na pisaniu scenariuszy. dialogi moglyby uratowac film, ale leza. nie wspominajac o slabym aktorstwie.

""jak ci sie nie podoba, to widocznie nie zrozumiales bo film nie jest dla wszystkich" itp nie pochlebiajcie sobie. przy kazdym pseudointelektualnym, ale rowniez czesto przy dobrym filmie widze podobne komentarze. "

A przypadkiem komentarzy typu "pseudointelektualny fim" ( jako argument, dlaczego film komuś nie podobał sie) nie zauważyłeś?

użytkownik usunięty
zweistein

oczywiscie, ale akurat tutaj tego nie komentuje. o tyle o ile, stwierdzenie, ze cos jest pseudointelektualne nie jest twardym argumentem, ale mozna je w takie rozwinac. gdy znowu to o czym pisze jest zwyczjna manipulacja, z reszta "Nowe szaty krola" chyba kazdy zna. film jest "nagi" co trzeba przyznac i co zrobilem, podajac ogolnie swoje przemyslenia w drugim akapicie.

ocenił(a) film na 1
Bella_Kate

Obawiam się , że film Pani Szumowskiej zostałby doceniony jedynie na innej planecie.(mogłaby się nazywać Pretensjonalność w układzie planetarnym Grafomania, albo odwrotnie). Świat przedstawiony w jej filmie jest tak nierealny i sztuczny, co jeszcze nie jest zarzutem głównym. Najbardziej beznadziejne jest to , że ta sztuczność jest podana w tak mało oryginalnej formie. Główni bohaterowie ( reżyserka ukazuje ich jako elitę) głównie klną i non stop palą szlugi. poza tym nic więcej nie robią. Nie ma takich ludzi ale jeśli są to ich pragnienia, dążenia i cierpienia nikogo nie interesują.
W kinie można daleko odjechać w sztuczność, pretensjonalność ale to ma czemuś służyć np. zabawie, przerażeniu ( np. Underground czy Doberman). a tu nie ma nic. obrzydliwy film. o niczym. stracony czas i wyrzucone pieniądze.
ps. porównanie z Kieślowskim poniżej pasa, aż zabolało. Polecam film "Niebieski" też opowiada o śmierci osoby bliskiej.

paradisoperduto

Nie ma takich ludzi, czy może takich ludzi nie znasz? Bo to chyba nie jest równoznaczne.
http://www.filmweb.pl/film/33+sceny+z+%C5%BCycia-2008-341466/discussion/6+10+Cho ry+film,1524103

zweistein

O ten cytat mi chodziło:
"A ja powiem, że jestem świadkiem podobnej sytuacji w domu (choć moja matka nie umiera, ale sam fakt zwisającej nad nią choroby jest wystarczający), i mogę potwierdzić wszystko, co w tym filmie miało miejsce w sensie psychologicznym. Możliwe, że to świadczy o jakiejś niedojrzałości, ale nikt nie wie jakby się zachował." (marian_85)

ocenił(a) film na 1
zweistein

skoro uderzasz w ten deseń, to akurat znam to z autopsji, najpierw sam wyszedłem z ciężkiej choroby (chemia , naświetlania) a w ubiegłym tygodniu odebrałem mamę po masektomii... odwiedziłem tuzin szpitali, widziałem wielokrotnie kobiety w takiej sytuacji jak matka bohaterek filmu. obok mnie umierali ludzie i widziałem ich bliskich. wierz mi - nie spotkałem takich ludzi i takich zachowań jak z filmu. stąd moje skojarzenia z inną planetą. oczywiście ludzie różnie świrują, odjeżdżają, daleki jestem od tego aby wszystkich wrzucać do worka w stylu Polaka - katolika, który klęczy tylko i się modli. Większość chorych jest samotna. Bliscy albo przychodzą i wspierają albo mają w dupie i nie przychodzą. Ale to co zrobiła ta reżyserka jest obrazą dla wszystkich ludzi , którzy tam byli...(zarówno co stali obok jak i leżeli) na zasadzie jaja z pogrzebu, nie wiem z czego to wynika. Myślę, że cały film jest zbudowany na szoku. Ale temat jak i brak dojrzałości reżyserki spowodował że wyszła z tego przykrość, przeholowała, przekroczyła granice smaczności, a widz to instynktownie wyczuł i wyrzygał, nic w nim nie zostało z tego filmu. oczywiście jest spora grupa ludzi ( być może takich samych artystów jak w filmie - których oryginalność sprowadza się do odpalania papierosa za papierosem i przeklinania ), którzy na forach bronią bohaterów tego filmu i reżyserki. Nie życzę im aby mieli się przekonać w obliczu życiowej tragedii, aby musieli odkrywać jak są silni, odporni na stres i jak kochają życie. niech trwają w błędzie i zdrowiu.
życzę wszystkiego najlepszego.

paradisoperduto

OK - nie spotkałeś. Ale inni już tak, wskazują na to konkretne wypowiedzi. Moi znajomi też mieli w domu kryzys zwiazanuy z ciężka choroba bliskiej osby, gdy rozmawialiśmy, stwierdzili, że film odebrali jako bardzo wiarygodny psychologicznie - wlaśnie w oparciu o wlasne przezycia. Sam myśle podobnie, co nie znaczy wcale, ze nie ma ludzi, ktorzy potrafiac wzniesc się wyzej i okazac lepszymi niż bohaterowie Szumowskiej.
A w filmie nie doszlismy przecież do ostatecznej granicy: bliscy pozostaja i opiekuja sie, nie ma odrzucenia i ucieczki, jest za to niezgoda, bunt i nieludzkie zmęczenie.

ocenił(a) film na 8
paradisoperduto

Post został zamieszczony przeze mnie już dawno , ale nie muszę nawet pamiętać co było w nim napisane bo nie wyobrażam sobie na jakim poziomie intelektualnym i kulturalnym trzeba byłoby być aby porównać Szumowską do Kieślowskiego . Podejrzewam , że masz problemy ze zrozumieniem tekstu czytanego , lub czytałeś tak powierzchownie , że dojrzałeś tylko nazwisko Kieślowskiego i doszedłeś do wniosku że sięgnęłam po porównanie . Widziałam zdecydowaną większość filmów Kieślowskiego dlatego dziękuje Ci za poradę , ale Niebieski widziałam już kilka razy . O Kieślowskim mogę z Tobą podyskutować , wszelkie informacje dotyczące tego reżysera dostępne w sieci czy biografie mam już za sobą . Jeśli miałabym porównywać kiedykolwiek Kieślowskiego do innego reżysera byłby to Tarkowski , byli takimi samymi profesjonalistami i obaj wręcz pedantycznie mieli wszystko dopięte na ostatni guzik ( to u Kubricka też można zauważyć ) , poza tym i Kieślowski i Tarkowski mieli znakomitych operatorów , wartość artystyczna ich dzieł jest na takim samym poziomie .
Odnośnie Szumowskiej , jestem właśnie po seansie jej kolejnego filmu i mogłabym tutaj powiedzieć kilka zdań , ale uważam , że dyskusja nie ma sensu , tym bardziej na forum filmwebu gdzie obowiązuje raczej przepychanka słowna czy czasami wręcz chamstwo niż merytoryczne wypowiedzi .

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones