Dobre, stare, kiczowate kino science-fiction z lat 60, które niesamowicie wciąga widza. Świat przedstawiony w filmie wydaje się być jakąś utopijną krainą bez żadnych problemów poza książkami, które są jedynym złem. Swego rodzaju jest to film proroczy, w dobie komputerów i Internetu młodzi ludzie coraz rzadziej sięgają po książki.
Dzięki TVP (co prawda film puścili bardzo późno, ale jednak puścili) wiem czym mogli kierować się twórcy filmu Equilibrium.