... jakim cudem wszyscy potrafili cokolwiek przeczytać, skoro nie uczono tego nigdzie poza kontaktami osobistymi? Zrozumiałe, że część społeczeństwa na pewno wyniosła tę umiejętność z domu, ale rodziny "postępujące według prawa", do których niewątpliwie zaliczali się strażacy? Jakim cudem każdy strażak w filmie, który bierze do ręki książkę, wie co to za książka - dlaczego umie odczytać tytuł? Mam nadzieję, że ta nieścisłość zostanie wyjaśniona w remake'u.
Ale film i tak polecam. Może nie jest to "Mechaniczna pomarańcza", ale posiada wszystkie cechy dobrej anty-utopii. Więc, pomimo lekkiej anachroniczności, polecam - choćby po to, by w przyszłym roku na premierze nowej wersji móc porównać.
eh a kto mowi ze w szkole nie ucza alfabetu? potrafia czytac zeby umiec odczytac np. etykietki na produktach w sklepie lub nazwy lekow , ale ksiazek czy jakies prasy cyztac nie wolno i nie chodiz tu o słowo pisane jako takie, tylko jaka ksiazki maja moc
a może jednak nie do końca?
etykietki leków jako takie zdaje się nie istniały, ich identyfikacja przebiegała na podstawie koloru i liczby umieszczonej na opakowaniu (złote, 8 w którejś scenie), nawet komiksy, które 'czytuje' Montag pozbawione są 'chmurek' i składają się z samych obrazków...
Wyobrażasz sobie policjanta z oddziału do walki z narkotykami, nie potrafiącego odróżnić aspiryny od amfetaminy, albo sędziego, nie znającego paragrafów i prawa? Skoro Ci ludzie zostali wyznaczeni do zwalczania czytania książek, to na pewno musieli przejść specjalistyczne szkolenie, w
tym i naukę czytania.
takie pytanie faktycznie nasuwa się samo, ale przecież Montag początkowo czytał powoli "pomagając sobie" palcem i czytając na głos. Z jednej strony odwiedzamy szkołę gdzie wyraźnie i nieprzypadkowo dzieci uczą się bezsensownej tabliczki mnożenia, nigdzie nie widzimy liter a wszystko jest upraszczane aby nie trzeba było wybierać z drugiej strony nie da się żyć nawet w tak utopijnym świecie bez liter.
tak w ogóle to chodzi o przesłanie a nie o dokładną logikę
choć trzeba przyznać że o mały szczegół to tu nie chodzi :) tylko kluczowe zagadnienie.
ja po obejrzeniu dokladnie takie samo pytanie sobie zadalem.. i rowniez nasunely mi sie skojarzenia z "mechaniczna pomarancza"...
film napewno ciekawy, o logike w nim trodno ale jak to juz zostalo w tej dyskusji podkreslone chodzi przedewszystkim o przekaz...
no.. ale film ma duzo hmm.. nie tyle bledow co... zaniedban... dlogo by wymieniac
a najgorsza byla jak dla mnie muzyka.. czasem pasowala bardzo do sceny... ale momentami muzyka nadawala scenie zupelnie inny charakter niz powinna miec... zdjecia byly bardzo dobre ... jak na lata 60 oczywiscie
a niech ma 8,5/10 za to przeslanie... i za Montaga
Dzięki tym okropnym matematykom mogłeś to napisać.
Humanista chlubiący się brakiem znajomości podstawowej matematyki (logika!) jest nieukiem znajdującym łatwe wymówki. Na marginesie (gdyby to zabrzmiało jak obrona swojego fachu) jestem architektem, do nauk ścisłych jest mi trochę daleko. Pozdrawiam,
Wszystko jest w porządku z logiką "cudu umiejętności czytania" przejawianego przez postacie z filmu. Nie ma się czego obawiać. :)
Też zadałam sobie to pytanie, odpowiedź o przeszkoleniu wydaje się słusznym wytłumaczeniem.
A tak btw to nasunęła mi się ciekawa kwestia - troszkę w inną stronę, już nie długo zapomnianą sztuką będzie pisanie - nie takie na komputerze czy tablecie, ale odręczne długopisem, już teraz większość rzeczy zapisujemy w telefonie czy tablecie, piszemy maile, wypowiadamy się na forach, fejsbukach itd. Kiedy ostatnio napisaliście list? Nawet dzieciom do szkoły wprowadzją tablety zamiast zeszytów.
Odnośnie filmu "Fahrenheit 451" - myślę, że ludzie umieli czytać, ale mieli obowiązek i możliwość czytania tylko tego, co im oficjalne władze pokazywały na ekranach, a nie książek.
Mam ten film i uważam, że jest znakomity! Robi na mnie wrażenie od lat mojej młodości!
Mnie zastanawia, po jaką cholerę wujek głównej bohaterki trzymał w domu tajną listę swoich znajomych-posiadaczy książek... Z ADRESAMI. Nawet jeśli do czegoś była mu potrzebna, to przecież to idiotyczny pomysł, kiedy jest się członkiem takiego społeczeństwa. Genialne.
Na pewno znali alfabet. Przecież wypełniali dokumenty, posługiwali się adresami, mieli gazety. Wystarczy spojrzeć na pierwszego lepszego sebiksa z ulicy, który teoretycznie umie czytać, ale jak mu dasz do przeczytania ksiażkę to będzie dukał jak drugoklasista. Zupełnie jak Montag który czytał w ten sposób. Analfabetyzm wtórny i tyle.