Bardzo majestatyczny film wychwalający japońskie tradycyjne wartości (w zupełnej kontrze do "Hara-kiri") z dobrą obsadą (choć Mifune tylko przez kilkadziesiąt sekund łącznie). Warta polecenia adaptacja. A tak na marginesie: zupełnie nie wiem czemu Kinji Fukasaku uchodzi przede wszystkim za twórcę kina gokudo - jego filmy "samurajskie" są o wiele lepsze od tych o łobuzach