„O 7:35 nad ranem” – Nacho Vigalondo
Ostatniej nocy nie zasnąłem aż nadszedł świt i mam przed sobą dziesięć godzin w biurze, w takim razie, co do diabła prowokuje ten uśmiech o siódmej trzydzieści pięć nad ranem? To musi być kawa, lub może to tost, zapewne jest to masło bądź też marmolada. Gazeta, być może, a może to...
Te 6 minut powaliły mnie absolutnie na kolana i dostarczyły więcej wrażeń niż 95% filmów długometrażowych, po raz wtóry się okazało, że dobry pomysł jest najważniejszy i że zerowymi kosztami można osiągnąć niesamowite efekty.