Krótki (jakieś 1.5h), trwający zapewne tyle ile realny opór Duńczyków pamiętnego 9 kwietnia, ale dobry.
Film nakręcili Duńczycy i nie ma co ukrywać że stanowi swego rodzaju próbę oddania honoru własnej nacji (widać to zwłaszcza na końcu kiedy pojawiają się wywiady z weterenami tamtego dnia), jednak nie czyni tego w sposób nachalny czy patetyczny.
Jest to jeden z nielicznych filmów wojennych jakie widziałem podczas których autentycznie drżałem trochę o los bohaterów.
Trzyma w napięciu, niektóre momenty ogląda się na krawędzi fotela, ma bardzo ładne, realistycznie ukazane sceny potyczek (bo bitwami tego nie można nazwać) z najeźdźcą - ataki z flanki, ogień zaporowy, walka w terenie zabudowanym. Trup nie ściele się gęsto jak w typowym filmie wojennym i to jest moim zdaniem zaletą.
Skłania do refleksji nad sensem i zakresem stawiania czynnego militarnego oporu, zwłaszcza w kontekście np. ostatnich wydarzeń na Ukrainie.
Nie jest to jakieś arcydzieło ale reżyser stanął na wysokości zadania.
Solidne 7/10.
Wg moich obliczeń 4,5 godziny - od chyba 4.00 rano, kapitulacja była bodaj o 6.00, a oni walczyli 2 godziny dłużej, więc do 8-8.30 mniej więcej...