U la la, to jest właśnie to, co lubię w niszowym kinie. Oglądasz dziesięć filmów, dziewięć z nich nadaje się do kosza, a jeden jest wyjątkowo udany, nawet jeśli odrobinę przewidywalny. „A Bad Idea Gone Wrong” to fajna zabawa oryginalnym scenariuszem i trójką młodych aktorów, w całości zorganizowana przez Jasona Headleya, który napisał scenariusz i wyreżyserował film. Jak na debiut, wyszło ekstra.

Początkowo mogłoby się zdawać, że mamy do czynienia ze skromnym heist movie, szybko jednak okazuje się, że to tylko przygrywka. Dwóch niezdecydowanych złodziei włamuje się do domu w bogatej dzielnicy, żeby wynieść co się da i najlepiej szybko. Pech jednak chce, że przez przypadek uzbrajają alarm. To, co miało być krótkim włamaniem, okazuje się dłuższą wizytą, którą dodatkowo utrudnia odkryta w jednej z sypialń opiekunka domu. Początkowa niechęć pomiędzy bohaterami zmienia się w zainteresowanie. Bo kiedy jest się uwięzionym w willi na kilka dni i ma się do dyspozycji piwniczkę z kilkunastoletnimi winami, trudno być nastawionym wrogo do współtowarzyszy.

Jasonowi Headleyowi, co mnie może niesłusznie zaskoczyło, udaje się połączyć subtelny, choć dość specyficzny humor z dynamicznymi twistami, których końcowe efekty prędzej czy później udaje nam się przewidzieć. Nie wpływa to jednak na jakość filmu, ani na jego przyjemny i podnoszący na duchu wydźwięk.

„A Bad Idea Gone Wrong” nie wchodzi głęboko w relacje międzyludzkie. Reżyser powierzchownie dotyka kilku tematów, a wśród nich przyjaźni, złamanego serca i sentymentalności, która przewija się przez fabułę regularnie, ale wciąż nienachlanie. Dawkuje nam informacje o bohaterach, o ich emocjonalnej przeszłości i gra interakcjami zdeterminowanymi przez sytuację w której się znajdują.

Jest troszkę absurdalnie, jest interesująco i hermetycznie.

https://www.facebook.com/mieszkamwkinie/