Wydawało mi się, że film zmierza ku temu, by ukazać bezsensowną agresję obu stron. Tymczasem - zakończenie (hipisiarska impreza zakłócona przez policję) i ujęcie "biednych" aktywistów łapanych przez służby, w zwolnionym tempie, było dość... cienkie. Do tego to zwolnione tempo i ujęcie na dłonie, gubiące się w tłumie. Wydało mi się to kiepskim zagraniem. Kiczowatym. No i ta muzyka w tle... Bo ja wiem?
PS O ujęciu z wybuchem nie wspominam.
PS ocena takiego tandetnego filmu obraża słabe 1:] Stracony czas tak jakby oglądać TVN i strajk pseufokobiet.
No właśnie zakończenie zbiło mnie z tropu.
Jeszcze kumam jakby zrobili przebitkę w stylu ktoś zadzwonił na policję i powiedział, że mają bombę, a tu końcówka tylko gloryfikuje poczynania obozu głównej bohaterki.
Co najlepsze taki „telefon” miałby sens z dwóch stron.