Warto obejrzeć.
Z gatunku "co by było, gdyby ...". Bohater został postawiony w totalnie abstrakcyjnej sytuacji. I chapeau bas dla scenarzystów. Spisali się świetnie. Portret psychologiczny mężczyzny w tak nierealnej sytuacji/relacji wyszedł im rewelacyjnie.
Jak sie jednak przeczyta np. biografię kochanki T. Boya Żeleńskiego, Ireny Krzywickiej, to mozna się zastanawiać czy taka sytuacja, jak w filmie jest aż tak nierealna.
Son Ye Jin jest zjawiskowa, więc jak w tej starej żydowskiej anegdocie: lepiej jest mieć 50% udziałów w dobrym interesie, niż 100% w złym ;)