W 1971 roku Latający Cyrk nie był jeszcze nawet na półmetku swej działalności, można powiedzieć, że dopiero się rozkręcali. Stąd może pewien niedosyt, gdy się ogląda ten film. Przynajmniej u mnie. Dlatego dałem ocenę 8/10 - bo w skali ich produkcji, to nie jest szczyt zabawności. Ale ten rodzaj humoru uwielbiam i bardzo często wracam do "A teraz..."

Zabolało mnie, że zniekształcili kultowy skecz z zabójczym dowcipem - no niby mieli prawo, to ich dzieło.

Czasy świetności pełnometrażowych produkcji Monty Pythona miały dopiero nadejść - za kilka, a nawet kilkanaście lat, ten film, to "pierwsze koty za płoty". Debiut jak najbardziej udany.

Zdumiewają mnie na forum filmu głosy typu "ale dno". Kto formułuje takie oceny? Chyba ponuracy, którzy boją się jakiegokolwiek humoru (jak ci strażnicy powagi z "Imienia róży"), albo gimby, które nigdy nie oglądały Latającego Cyrku i nie mają pojęcia, o czym mówią.

Jeśli ktoś spodziewał się, że w filmie "A teraz coś z zupełnie innej beczki" znajdzie dużą dawkę montypythonowkiego poczucia humoru, to na pewno się nie rozczaruje.