Każdy jeden film azjatycki przeniesiony na Amerykańskie realia jest gniotem. Nawet uwielbiany The Ring przy oryginale był pozbawiony sensu i miał duże luki fabularne. Jeszcze z amerykańską obsadą. Czy widzowie są tak głupi i uwierzą ,że Justin Timberlake czy ktoś inny nosi japońskie personalia? Czy może przeniosą akcję do NY albo LA? A czy bohaterowie nie byli przypadkiem nastolatkami? Coś ta proponowana obsada dużo za stara. Ghost in Shell może jeszcze się udać ale to będzie 100% gniot